Sezon zawodniczy 2018 to dwie duże imprezy I kategorii FAI: X Motoparalotniowe Mistrzostwa Świata w Tajlandii oraz III Motoparalotniowe Slalomowe Mistrzostwa Świata w Egipcie, pierwsza z imprez już za nami. To były bardzo trudne zawody pod względem odległości, logistyki, klimatu i warunków na lotnisku. Zapraszamy Was do krótkiego podsumowania przygotowanego przez naszych pilotów, którzy dzielnie walczyli o najwyższe lokaty.
Adam Pupek i Piotr Kozikowski:
“Wyjazd na Mistrzostwa Świata był dla nas marzeniem. Za każdym razem, gdy jechaliśmy autem na zawody w Polsce to rozmawialiśmy o tym, jak super było by pojechać i reprezentować kraj w Tajlandii. Na zgrupowaniu oficjalnie dowiedzieliśmy się, że jedziemy. Czasu na radość było mało, za to zadań do wykonania przed wyjazdem cała masa. Kilka dni później wysyłaliśmy już skrzynię ze spakowanym sprzętem na kontener. Podczas gdy trajka 2 miesiące płynęła na miejsce zawodów my mieliśmy ręce pełne roboty. Adam od postaw zbudował drugą trajkę. Zakupiony został silnik. I z takim zestawem mogliśmy trenować. Dodatkowo trzeba było załatwić sprawy formalne (paszporty, ubezpieczenia, prawa jazdy, dojazdy, loty) i finansowe (poszukiwania sponsora). Zdążyliśmy ze wszystkim na czas.
Do Tajlandii przylecieliśmy kilka dni wcześniej, żeby się zaaklimatyzować i przystosować do tamtejszych warunków. Zobaczyliśmy piękne wyspy i rajskie plaże.Po dotarciu na miejsce zawodów, krajobraz się zmienił. Biedna wioska, nikt nie zna angielskiego, niektórzy ludzie pierwszy raz widzą białego człowieka na żywo. Rozpakowujemy sprzęt z kontenera i zaczynamy pierwsze treningi i pomiary sprzętu w innym klimacie. Po pierwszych lotach okazało się, że napędy w tych warunkach mają dużo większe spalanie, co później należało uwzględnić w konkurencjach ekonomicznych.Organizatorzy postarali się i przygotowali huczną ceremonia rozpoczęcia z serpentynami, pokazami i duża liczbą zaproszonych gości. I tak rozpoczynamy 10te Motoparalotniowe Mistrzostwa Świata.Podczas Mistrzostw Rozegraliśmy 8 konkurencji. Jako pierwsza konkurencja została rozegrana ,,ósemka” połączona z precyzją startu. Slalom nad wodą kończymy z najlepszym czasem, niestety raz nie udało się kopnąć tyczki przez co mieliśmy dodane 10 sekund. Finalnie znajdujemy się na drugiej pozycji.Kolejna konkurencja czysta nawigacja, nasza specjalność na polskich zawodach. Tutaj również jesteśmy drudzy. Task 4 to nawigacja z deklaracją czasu na punktach. Popełniliśmy błąd, przyjmując za niską prędkość ale mimo tu udało nam się polecieć zadanie dosyć dobrze. Organizatorzy trzy razy, źle liczą nasze czasy. Po wielokrotnych rozmowach i sprawdzaniu naszych amodów poprawiają nam wynik na 4te miejsce.Task 5 Kontrola skrzydła to jedna z głupszych konkurencji jakie lataliśmy na zawodach ale trzeba byłą podjąć rękawicę. Kończymy ją na piątym miejscu.Jako szósta konkurencja została rozegrana koniczynka. Tydzień przed zawodami ćwiczyliśmy ją kilkukrotnie co przyniosło efekty w postaci drugiego miejsca.Po sześciu konkurencjach plasowaliśmy się na pierwszym miejscu Mistrzostw Świata co jest dla nas ogromnym wyróżnieniem. Lecz przyszedł czas na dwie ostatnie konkurencje i to akurat te których nie lubimy najbardziej – EKONOMICZNE. Adam jest świetnym pilotem, w konkurencjach technicznych udowadnia swój wysoki poziom. W konkurencjach nawigacyjnych, moje umiejętności nawigacji pozwalają nam zdobywać wysokie pozycje. Natomiast w konkurencjach ekonomicznych nie mamy żadnego wpływu na wynik. Nasz silnik pali 2-3 krotnie więcej niż konkurencji. Trochę jesteśmy smutni, bo te konkurencje sprawdzają zasób portfela i wagę załogi a nie umiejętności. Spalanie naszego sprzętu powoduje, że spadamy na trzecią pozycję i z takim wynikiem kończymy Mistrzostwa Świata.Jest to dla nas świetny wynik o którym mogliśmy tylko marzyć, ale przez mało ekonomiczny sprzęt został pewien niedosyt i pole do dalszego rozwoju. Cieszymy się z wyniku tym bardziej, że Piotrek podczas zawodów dostał udaru słonecznego i prawie każdego dnia wymiotował. Adam miał problemy żołądkowe. Dodatkowo walkę o medale utrudniały 100% wilgotność powietrza, wysokie temperatury, zabłocone startowisko, monotonna dieta i wiele innych.Podczas zawodów punktowaliśmy dla naszej klasy i przyczyniliśmy się do drużynowego złota. Czuliśmy ogromne wzruszenie gdy stojąc na podium z dumą mogliśmy śpiewać Mazurka Dąbrowskiego.Chcielibyśmy podziękować wszystkim załogom za wspólną rywalizację ,wszystkim kibicom za trzymanie kciuków i sponsorom dzięki którym sen o Mistrzostwach Świata ziscil się. Dziekujemy szczególnie Firmie Metal Technik , Prezydentowi Miasta Łomża , firmie DJI, Spider24.pl, HexaBank oraz DudekParagliders. “
Wojciech Panas:
Przygotowania do tegorocznych mistrzostw świata, rozpoczęliśmy już właściwie w ubiegłym roku, zaraz po zakończonych mistrzostwach Europy. Niestety jesienna aura również nie sprzyjała treningom. Czasu było naprawdę niewiele. Ostateczny skład reprezentacji na te mistrzostwa poznaliśmy na corocznym zimowym zgrupowaniu kadry w Międzybrodziu Żywieckim na górze Żar. Okazało się że mimo tak licznej ekipy i tak nie uda się obsadzić wszystkich klas maksymalną liczbą zawodników. Tuż po zakończeniu zgrupowania (połowa lutego) musieliśmy dostarczyć do Warszawy nasz sprzęt zapakowany na specjalne palety, obudowany i dokładnie zabezpieczony. Dla nie których nie była to łatwa sprawa, ale ostatecznie wszyscy sobie poradzili i palety zapakowane na kontener transportowy ruszyły do portu w Hamburgu, skąd dalej drogą morską do stolicy Tajlandii – Bangkoku.
Już na zgrupowaniu wiedzieliśmy, że najkorzystniej będzie dobrać się w grupy 4-5 osobowe i podróżować w takich „zestawach”. Część zawodników wybrała się kilka dni wcześniej aby skorzystać z okazji wyjazdu do tego egzotycznego dla nas kraju i pozwiedzać oraz zaaklimatyzować się. Część zawodników z kolei przybyła prosto na zawody z zamiarem pozwiedzania kraju po zakończeniu konkurencji.
Kiedy dotarliśmy na miejsce zawodów, skrzynie czekały na nas pod wiatą z rampą rozładunkową. Niedaleko od lotniska i ośrodka w którym mieszkaliśmy. Pierwsza wizyta na lotnisku nie napawała optymizmem. okazało się że jest to dno sztucznego jeziora które w zależności od pory roku, zwiększa lub zmniejsza swoją powierzchnię. Podmokła nawierzchnia, nierówności terenu, kamienie, błoto… hmm jakoś to będzie. W ramach dni treningowych wykonaliśmy po kilka lotów, zapoznaliśmy się z mapą i z okolicami. Stwierdziliśmy, że nie powinno być problemów z nawigowaniem. W błąd mógł wprowadzać fakt że jezioro na mapie miało swoją największą powierzchnię, a zatem według mapy, całe lotnisko i wszystkie operacje startów i lądowań odbywały się… na wodzie
Codziennie rozgrywana była przynajmniej jedna konkurencja. Codziennie też popołudniu była burza i lał deszcz, o poranku przed naszymi namiotami wędrowały sobie kraby. Z wszędobylskim błotem na lotnisku pogodziliśmy się po kilku dniach, przemoczone buty i dosłownie brodzenie po kostki w błocie stało się normą, gorsze było jednak to, że podczas startów błoto odrywało się z butów lub kół i wypadało w śmigła często uszkadzając je. Stwierdziliśmy zgodnie ze organizator trochę marnotrawił czas. Przyjeżdżaliśmy na lotnisko ok 6 rano a do konkurencji startowaliśmy ok 9 tej. W sumie rozegraliśmy 8 konkurencji, choć czas pozwalał na przynajmniej 2 tyle. Konkurencje techniczne to były slalomy. Loty te odbywały się nad wodą, dlatego też każdy z nas musiał mieć na sobie kamizelkę pneumatyczną. Natomiast jeszcze przed rozpoczęciem zawodów każdy zawodnik musiał odbyć tzw. trening bezpieczeństwa wodnego na basenie w towarzystwie profesjonalnych płetwonurków.
W czasie wolnym i po burzy również dało się latać, kilka razy wybraliśmy się pozwiedzać okolicę, odwiedzić pomniki Buddy. Zawody mimo stosunkowo małej ilości konkurencji były bardzo męczące, a może to właśnie dlatego, ponieważ podczas lotu, pęd powietrza powodował, że temperatury były do zniesienia, natomiast zaraz po lądowaniu każdy z nas był mokry z powodu zabójczej temperatury i wilgotności jak w szklarni.Ostatecznie reprezentacja Polski zdobyła 6 medali, 4 złote, srebrny i brązowy. Drużyna PL1 zdobyła złoto drużynowe. Złoto w drużynie zdobyli także zawodnicy tandemowi PL2. W tej klasie aż dwie załogi stanęły na podium indywidualnie, srebrny medal wywalczyła doświadczona załoga Magdalena Kłoss i Jarosław Balcerzewski, natomiast brązowy medal debiutująca na zawodach tej rangi załoga Piotr Kozikowski i Adam Pupek. Złoty medal zdobył Wojciech Bógdał w klasie PL1. Na czwarty złoty medal każdy z reprezentacji dołożył kilka swoich zdobytych punktów, dzięki wysokiemu poziomowi latania jaki prezentowaliśmy, zostaliśmy najlepszą reprezentacją na świecie. Ogólnie w zawodach udział brało 109 zawodników z 16 krajów świata. Oprócz Polski, byli piloci z Czech, Francji, Hiszpanii, Kanady, Brazylii, Indii, Bahrajnu, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej, Japonii, Australii, Rosji, Indonezji, Iranu, i oczywiście Tajlandii.
Były to najliczniejsze zawodów najwyższej rangi.
Jest to nasz kolejny, ogromny sukces. Polscy motoparalotniarze znowu pokazali że są najlepsi na świecie.Chciałbym w tym miejscu podziękować kolegom pilotom za wspaniałą atmosferę podczas zawodów, za owocne w punkty i bezpieczne loty. Dziękuję najlepszemu na świecie Team Leaderowi Wojtkowi Domańskiemu, bez Ciebie ten sukces nie byłby możliwy!! Dziękuję także wszystkim naszym kibicom, sympatykom i znajomym, za lajki, każde pozytywne słowo i trzymane kciuki! Dziękuję Pawłowi “Lojakowi” Kozarzewskiemu za codzienne relacje bezpośrednio z lotniska, dzięki którym nasze rodziny, a także cała Polska wiedziała co się u nas dzieje.
Teraz pozostaje nam czekać na powrót naszego sprzętu z Tajlandii i przygotowywać się do Mistrzostw Polski, a także do kolejnych Mistrzostw Świata gdyż prawdopodobnie w tym roku czekają nas jeszcze jedne tym razem Motoparalotniowe Slalomowe Mistrzostwa Świata w Egipcie na przełomie października i listopada.
Trzymajcie kciuki i do zobaczenia w powietrzu!!