Na Żarze w Międzybrodziu Żywieckim zakończyły się IV Motoparalotniowe Slalomowe Mistrzostwa Polski 2018. W trakcie trzydniowej rywalizacji wyłonieni zostali tegoroczni Mistrzowie Polski w klasach PF1 i PL1.
Podczas tegorocznych Slalomowych Mistrzostw Polski rozegrano 14 widowiskowych konkurencji, do których wykorzystano pylony ustawione na wodzie. Zakończone w sobotę 27 lipca zawody pozwoliły nie tylko obserwować rywalizację zawodników o tytuł Mistrza Polski, ale były także sprawdzianem umiejętności i możliwości poszczególnych zawodników przez imprezami tego typu.
Wyniki:
W klasie PF1 bezkonkurencyjny okazał się Bartosz Nowicki, który zwycięstwo zapewnił sobie wygraną 13 z 14 rozegranych konkurencji. Drugą lokatę w tej klasie wywalczył Paweł “LOJAK” Kozarzewski. Na trzecim miejscu na podium stanął Marcin Bernat.
Zacięta walka do samego końca zawodów trwała w klasie PL1 (wózki jednoosobowe). Sensacyjnie tytuł Mistrza Polski wywalczył Szymon Winkler. Tuż za nim był Wojtek Bógdał, który zdobył srebrny medal. Brąz należy do Krzysztofa Romickiego, dla którego jest to już 15 krążek Mistrzostw Polski.
IV Slalomowe Mistrzostwa Polski były dla Kadry Motoparalotniowej także treningiem przed Slalomowymi Mistrzostwami Świata, które odbędą się odbędą się w tym roku w Egipcie w dniach 26.10.-4.11.
źródło: Aeroklub Polski
Zobaczcie jak wygląda jeden z przelotów w czasie tych zawodów:
ŻARNOS – Czemu zawody odbyły się w Międzybrodziu Żywieckim?
W 2016 roku Motoparalotniowa Kadra Narodowa otrzymała dotację celową z Ministerstwa Sportu w kwocie 40 tys zł na stworzenie centrum treningowego do latania slalomów w Polsce. Po feralnym wypadku litewskiego pilota na slalomowych mistrzostwach świata w Legnicy w 2015 roku federacja lotnicza zaleciła, by wszystkie zawody slalomowe odbywały się nad wodą ze względów bezpieczeństwa. Trudno z tym polemizować, bo faktycznie jest bezpieczniej, ale są też negatywne skutki przeniesienia slalomów nad wodę, po pierwsze piloci śmielej ciągną za sterówki przez co doprowadzają do podwinięć skrzydeł, które bardzo często kończą się wpadnięciem do wody (słyszałem już o 1 wypadku utonięcia gdy nie zadziałała kamizelka), po drugie slalomy stały się konkurencją elitarną, niedostępną dla wszystkich pilotów, bo szczerze mówiąc w europie było tylko “Bornos” w Hiszpanii, gdzie można było latać slalomy, później w Jutrosinie Bartek Nowicki postawił pylony na jeziorze, w mojej ocenie najlepsze miejsce w Polsce pod względem położenia startowiska blisko brzegu jeziora, odległości od zabudowy, braku przeszkód terenowych itd.
Wróćmy do 2016 roku, otrzymaliśmy dotację celową na centrum treningowe, trudno było znaleźć zbiornik wodny, który spełniałby rozmiarem nasze wymagania a przy tym nie był kąpieliskiem. Próbowaliśmy rozmawiać z powiatem legionowskim by stworzyć takie centrum gdzieś na Jeziorze Zegrzyńskim, braliśmy również pod uwagę odległość, większość pilotów angażująca chęć latania slalomów mieszkała na Mazowszu. Decyzją trenera wybrany został zbiornik w Międzybrodziu Żywieckim, stąd szybko został ochrzczony nazwą ŻARNOS.
Latanie slalomów “umarło”, w sezonie 2017 nie było imprez I lub II kategorii FAI, dopiero po ogłoszeniu organizacji III Slalomowych Mistrzostw Świata w Egipcie wróciliśmy do tematu treningów. Po 2 latach w końcu ruszył “ŻARNOS”, na którym odbyły się IV Motoparalotniowe Slalomowe Mistrzostwa Polski, ale w rzeczywistości pierwsze zawody w Polsce nad wodą. Pomimo faktu, że miało tam powstać centrum treningowe wygląda na to, że “ŻARNOS” będzie służyło tylko do jednorazowych imprez takich jak slalomowe mistrzostwa Polski. Czy to dobre miejsce do latania slalomów? W mojej ocenie nie do końca. W moim przypadku na Żar mam ponad 4,5 godziny drogi, częste wyjazdy na treningi odpadają, po drugie starty odbywają się z lotniska, która niestety jest nachylone, startujemy pod wiatr, start pod stok nie należy do najlepszych zwłaszcza na małych skrzydłach, poza tym lotnisko jest małe i aktywne, non stop odbywają się loty szybowców, samolów, non stop byliśmy przeganiani by zachować bezpieczny odstęp, kolejna sprawa to dolot nad stadion, aby dostać się nad jezioro musimy pokonać teren zabudowany, oczywiście można polemizować czy to bezpieczne czy nie, ale w mojej ocenie to słaby pomysł przelatywać nad zabudową, chociażby ze względu na hałas, latamy przecież slalomy od wschodu słońca do około 9 rano, wieczorem od około godz. 18 do zachodu słońca w lecie mniej więcej do godziny 21. Kolejna z niedogodności to brak możliwości obserwacji stadionu slalomowego ze startowiska, jako pilot latający slalomy bardzo mi przeszkadzał ten fakt, że nie widzę jak inni piloci wykonują swoje przeloty, to dużo pomaga, pilot może zobaczyć gdzie wyrzuca w zakręcie albo może podejrzeć technikę lotu konkurenta. Nie trudno również wspomnieć o braku miejsc do bezpiecznego wylądowania w przypadku gdy np. zgaśnie silnik. Na MPSMP Wojtek Panas miał taką sytuację, zaryzykował i udało mu się bezpiecznie wylądować na skraju jeziora zaczepiając skrzydłem o latarnie. Na szczęście nic sobie nie zrobił. Najbliższe bezpieczne miejsce to teren lotniska, tuż za zabudową. Na ŻARNOS nie ma również elektronicznego pomiaru czasu, czasy były mierzone ręcznie stoperem, różnice w setnych sekundach mierzone z ręki często wywołują dyskusję, elektroniczny pomiar czasu rozwiązałby te polemiki.
Wygląda na to, że mamy centrum treningowe, ale bez możliwości odbywania na nich treningów. Jezioro Międzybrodzkie jest strefą ciszy, teoretycznie więc, nie można nam tam latać nisko nad wodą. Zabezpieczenie na wodzie w czasie MPSMP sprawowało dwóch policjantów, którzy jak była interwencja musieli odpływać a my czekać aż wrócą, brak ratowników na pewno nie daje takiego poczucia bezpieczeństwa. Część pilotów wypożyczyło platformy z Żaru i na własną rękę u siebie będzie organizowało treningi slalomowe by przygotować się do Slalomowych Mistrzostw Świata w Egipcie.Paweł “LOJAK” Kozarzewski