94

Ostatnie pożegnanie Grzesia

Grzegorz

Ostatnie pożegnanie Grzegorza Krzyżanowskiego odbędzie się w sobotę (21.06.2014) o godz. 10:00 w kościele św. Stefana przy ulicy Idelińskiej 32B, następnie ciało zostanie odprowadzone na cmentarz przy ulicy Limanowskiego.

Na prośbę żony Grzesia – Małgosi – zwracamy się z gorącą prośbą do wszystkich osób, które znały Grzegorza, by pod tym wpisem w komentarzach napisać kilka zdań o nim. Jakim był kolegą, przyjacielem, partnerem biznesowym, w jakich okolicznościach go poznaliśmy i jak go odbieraliśmy. Wszystkie wpisy zostaną zarchiwizowane i przekazane rodzinie, a w szczególności dzieciom Grzesia: Blani, Olkowi i Róży by w przyszłości, gdy dorosną mogły dowiedzieć się jak wspaniałego mieli tatę.

  • Michał “JoJo” Dudziński

    …przyjechał z naszym wspólnym znajomym, chciał zacząć latać, wypad do Pińczowa na garb. Pierwszy zlot i ten uśmiech 🙂 iskry w oczach. Szybko postanowił latać PPG. Wiecznie nakręcony, natychmiast stał się Mistrzem, zawodowcem. Zawsze mi imponował tak w sporcie jak i w życiu. Za szybko, to nie był Twój czasz. Za szybko Mistrzu odleciałeś. Pilnuj nas z nieba. Żegnaj, do zobaczenia. Blue Sky.

  • Damian Janiszewski

    Poznałem Grześka kilka lat temu. Nocowaliśmy w jednym pokoju na zawodach.
    Dla nowicjusza był/jest dalej to guru. Posiadał ogromną wiedzę, którą z widoczną przyjemnością i chęcią po prostu się dzielił.

    Później z nieukrywaną dumą mówiłem… Krzyżanowski? Jasne, znam go. I nie chodziło tylko o pilotów ale o wszystkich, których znałem, którym opowiadałem i dalej opowiadam o swojej pasji. Wyniki naszej kadry, a w szczególności Grześka pozwalały i dalej pozwalają po prostu być dumnym, z osiągnięć polskich pilotów i z tego, że jest się jednym z nich.

    Ale to nie wszystko. Będąc “znajomym” Grześka na FB z przyjemnością śledziłem jak “chwalił” się rodziną, dziećmi, żoną. I widać było, że jest szczęśliwym człowiekiem, który spełnia się w każdym aspekcie życia.. rodzinnym, sportowym, ma pasje, ale jego pasja to też Rodzina. To jest Gość.

    Gdyby można było odwrócić czas, mieć tą chwilę aby ostrzec, krzyknąć. Ale tak nie jest, to wbrew regułom, gdyż można być i Mistrzem ale na sekundę ulec, mieć gorszy dzień czy też po prostu… Nasz los jest myśliwym.

    Ale pamięć o Grzegorzu będzie trwać. Zasłużył na to.
    I Wy zasłużyliście, wspierając go, kibicując, będąc dumnymi z osiągnięć.. a gdyby nie ta zła chwila, byłoby ich znacznie więcej. Gdyż Mistrz zawsze pozostanie Mistrzem.

    Gdybym mógł jakoś pomóc… jestem do Waszej dyspozycji.
    Grześka już nie ma, ale dla Was jest zawsze miejsce wśród nas.
    Gdyż… jesteśmy jedną wielką Rodziną. I nic tego nie zmieni, tak zostanie.
    Na zawsze.

    Damian Janiszewski

  • Wspaniały kolega, wyśmienity pilot, perfekcjonista we wszystkim co robił. Jeden z najbardziej koleżeńskich ludzi jakich poznałem. Był człowiekiem nietuzinkowym, który swoim sposobem bycia, podejściem do innych budził niesamowitą sympatię i wydawało się, że znamy się od zawsze…
    Najszczersze kondolencje dla rodziny.
    Grzesiu odpoczywaj w pokoju [‘][‘][‘]

  • Ruda

    Zarażałeś Grzesiu wszystkich swoim uśmiechem, optymizmem, chęcią życia. “Słuchajcie, a słyszeliście ten dowcip…?” – nie wiem skąd je brał, znał je chyba wszystkie. I ten jego zaraźliwy śmiech.
    Wysoka kultura osobista, tak mało spotykana w dzisiejszych czasach. Zawsze pomocny, choćby trzeba było jechać z drugiego końca świata.
    Jeśli nam Grzegorz będzie Cię brakować, to jak musi brakować Cię Twojej rodzinie?! Chyba mam żal do Ciebie, to nie Twój czas! Dopiero zaczynałeś życie! Karierę! To ogromna duma mieć kolegę Mistrza!
    Małgosiu, ogromnie Ci współczuję, przyjmij moje kondolencje. Jeśli kiedykolwiek mogłabym w czymś pomóc, jestem do usług. Różo, Blanko, Olku, móc poznać, pracować z Waszym tatą, to było coś!
    Ciężko będzie żyć ze świadomością, że Cię Grzesiu już nie ma….
    “Cieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą…”

  • Cóż jak pisałem nuż wcześniej Grześka poznałem niedawno i była to dziwna znajomość albowiem po paru minutach czułem się tak jakbym go znał wieki,cóż przez tą chwilę odbierałem Go jako kogoś kto lubi i chce pomagać i jest poprostu wesołym ziomkiem z którym iść na czereśnie do sąsiadki obok to przyjemność nie stres. Informacja o tym, że go nie ma spadła na mnie jak grom….do teraz czuję jakiś smutek i wielki żal, że nie będzie kogoś z kim dobrze się gadało. Wiem, że śmierć jest nieodłączną częścią naszego życia, niemniej po człowieku takiego pokroju zostaje wyrwa która się trudno zabliźnia. Wiem także, że po tej drugiej stronie Grzesiek kreśli te swoje ósemki i slalomy, pewnie teraz rozgrywa swoją najważniejszą konkurencję między nim a Bogiem…..i pewnie nawet wygra, tu na ziemi pozostawił jednak swoich najbliższych dla których oddychał, pracował i starał się żyć najlepiej jak umiał, zostawił także wielką wyrwę w wielu sercach i wielu z Nas nie może się pogodzić z tym co się stało. Teraz Grzesiu lataj rób to co cię napędzało tutaj, masz na to całą wieczność a kiedy przyjdzie czas stanąć przed obliczem Pana wiem Mistrzu, że ty już tam będziesz na mnie czekał.
    Wiem także, że w chwilach takich jak ta Rodzinie Grzesia jest ciężko dlatego w tym miejscu chciałem Wam złożyć najgłębsze wyrazy współczucia.

  • Kuba

    Zaraził mnie wspaniałą pasją paralotniarstwa, wspaniały człowiek zawsze wiedział czego chce i niejednokrotnie pokazał że jest najlepszy. Nigdy nie zapomnimy…

  • Patrycja

    Nazywam się Patrycja. Latałam z Rysiem Żygadło jako nawigator w tandemie. Poznałam Grześka przed Mistrzostwami Świata w 2012 roku, kiedy miałam polecieć w zastępstwie dotychczasowej partnerki Rysia. Czułam, że jest na mnie wielka presja i nie wiedziałam czy dam radę psychicznie i fizycznie. Bywały momenty kiedy było mi bardzo trudno, czułam się samotna, kłębiły się we mnie bardzo silne i niejednokrotnie negatywne emocje, z którymi nie wiedziałam do końca co robić. Miałam nadzieję, że nikt tego nie widzi. Wstydziłam się tego. Ale Grześ zawsze widział. Wiem, że nie tylko mnie ale także innych. Zawsze gdy tego potrzebowali i nawet wtedy gdy chcieli to ukryć. Widział w człowieku to, co prawdziwe i dobre. Nie oceniał. Aktywnie słuchał. Szukał rozwiązań. Przychodził do mnie sam gdy widział, że mi trudno, zaczepiał mnie i pytał. Był mnie ciekawy. Dzielił się swoimi myślami. W jego towarzystwie mogłam poczuć się swobodnie i w naturalny sposób otworzyć się, bo wiedziałam, że zostanę przyjęta z największą radością, wdzięcznością i szacunkiem. Nigdy nie spotkałam tak wspierającej, silnej i pełnej energii osoby. Dzielił się tym. Także ze mną. Za co jestem wdzięczna. I wiem, że to wsparcie będzie ze mną zawsze. Jego postawa zawsze pozostanie częścią mnie. Bo chcę mieć go w sercu i być chociaż trochę taka jak on. Będę. Tak go uszanuję.
    Jako kobieta będę pamiętać jak się ze mną witał. Jak z radości podnosił mnie do góry. Jak z rozbrajającą szczerością wyjawiał mi to, co uważał we mnie za piękne. Czułam się przy nim szczęśliwsza, piękniejsza, bardziej wartościowa, silniejsza. Zarażał iskrami, które krzesał swoim spojrzeniem, potrafił rozpalić radość gdzieś we mnie za każdym razem gdy puszczał do mnie oko. Budował z ludźmi wyjątkowe, bardzo osobiste i głębokie relacje. Potrafił mnie docenić i pokazać mi moją wartość, pomóc mi uwierzyć w to co potrafię, uwierzyć w to że mam siłę do poszukiwania i podejmowania wyzwań, uwierzyć w to, że jestem dumna, skupiona, skuteczna i spokojna.
    Dziękuję Grzesiu. Jestem wdzięczna i kocham Cię.

  • Mela

    Tak mało znałam Grzesia. Na tyle mało, że nie napisałabym pewno nic, gdyby nie prośba Małgosi. Latam swobodnie, od niedawna. Plątałam się czasem przy organizacji ligi PPG bardziej dla towarzystwa. Grześ juz był mistrzem gdy go poznałam. To co mnie uderzyło w nim od początku to ogromna skromność i chęć dzielenia się wiedzą. Uwaga, jaką obdarzał ludzi. Zawsze porozmawiał, przystanął. Śledziłam i kibicowałam kadrze PPG po glajciarskiej sympatii, jestem dumna z ich osiągnięć. Ale wciąż i coraz bardziej zdumiewała mnie w tych sukcesach podstawa Grześka. Był takim samym uroczym człowiekiem z medalem FAI, jak i bez niego. Podziwiałam zdjęcia z FB z żoną. Całość robi wrażenie. Świetny pilot, mąż, tata. Chcę tylko dodać, że wielu pilotów swobodnych podziwiało i kibicowało Grzesiowi mimo zwyczajowych przekomarzań między PG a PPG i wielu z nas jest głęboko wstrząśniętych. Ja nie ogarniam tego faktu mimo wielu czarno białych zdjęć i notek medialnych które dziś przeczytałam. Czuje, ze choć nie bardzo blisko mi osobiście znany, to jednak odszedł bliski nam człowiek.

  • Marek Barczyński ” Markus “

    Przesympatyczny człowiek , który do pierwszego spotkania ujmował swoją osobą , ciepłem , życzliwością , pogodą ducha , poczuciem humoru.
    Bardzo dobry i doświadczony pilot , który dzielił się swoim doświadczeniem i spostrzeżeniami a swoje sukcesy zawdzięczał tylko dzięki własnej ciężkiej i konsekwentnej pracy.
    Wspaniały człowiek na którego zawsze można było liczyć i który nigdy nie odmawiał pomocy.
    Piloci Gnieźnieńskiego Stowarzyszenia Sportów Lotniczych łączą się z Tobą Małgosiu i całą rodziną w bólu i cierpieniu.

  • Grzes byl soba wesoly i lubil zarty wspanialy tata i pilot bedzie go brakowac nam i nikt go nigdy nie zastapi i nie zapomni

  • Witek

    Poznałem Grzesia w 2006 roku na MP w Pińczowie. Od razu mnie ujął, jakąś serdecznością, otwartością, miałem wtedy trudny okres życiowy. Przy Grześku czułem się wspaniale. Wyważony dowcip, serdeczny uśmiech i wspaniała kultura. Pamiętam jak siedziałem na lądowisku, czekając na zawodników i spisując ich czas lądowania, wszyscy wylądowali. Grześka nie ma. Pytam przez radio, nic, nagle patrzę Grzesiu zapiernicza do najodleglejszego pkt. Najdłuższy lot z ograniczonym paliwem.Startował pierwszy raz w MP i chyba pierwszy raz w zawodach ( chyba), a wykosił starych wyjadaczy.
    On miał pulsujące serce na dłoni i wszystkim je oddawał.
    ŻAL, ŻAL, ŻAL

  • Sławek Kraków

    Rok 2005 lub 2006 Mistrzostwa Polski Pińczów .Troche ostre latanie ,w drugiej czy trzeciej konkurencji wypieprzyłem w wał (więc wiadomo o kogo chodzi ) Na nawigacji nie miałem pojęcia jak lecieć , Krzyżak podszedł i wyrysował mi mapę na 30 min przed konkurencją ,choć sam się powinien już szpeić ,i raczej zadbać o siebie ,powiedział…………… spoko gościu zdążymy wszyscy polecieć ……….. (szczerze bez tej wyrysowanej mapy zgubiłbym się po 10 km ).Ja byłem ostatni w ogólnej klasyfikacji on chyba wtedy trzeci czy drugi ..nie pamiętam .Niewiele potrzeba by pozytywnie zaskoczyć . Tego wieczoru paliliśmy za to cygara i popijaliśmy różne takie tam. Później widzieliśmy się okazjonalnie ,za to wiadomo było ,że jak Grześ przyjedzie to poziom imprezy wzrasta dwukrotnie i poprzeczka dla niektórych nawet do ostatniego tygodnia była niedpokonania .

  • Zanim poznałem Grześka, wiele słyszałem o jego wyjątkowym talencie. Moi znajomi, którzy znali Go osobiście, opowiadali o Nim, jako niezwykłym człowieku, który nigdy nikomu nie odmówił pomocy, który służył radą i chętnie dzielił się swoją wiedzą. Czasem dziwiłem się tym, jak mi się wówczas wydawało, “przesadnie lukrowanym” komentarzom. Myślałem wówczas – czy ten facet ma jakieś nadludzkie umiejętności i hipnotyzuje ludzi, że tak go kochają?

    W końcu nadarzyła się okazja, by poznać Grzesia osobiście. Dziwna dla mnie sytuacja – spotykam tak naprawdę obcego człowieka(!), zagaduję, robimy sobie fotkę i rozmawiamy tak, jak byśmy znali się od zawsze. Megnetyzująca i niezwykle pozytywna osobowość. Otwarty, wesoły, uśmiechnięty i tryskający zarażającym humorem. Miał ogromny dystans do siebie. Znałem jego osiągnięcia i jego talent strasznie mnie onieśmielał. Wiedziałem, że to wielki pilot – gwiazda w środowisku lotniczym. Mimo to, nawet będąc Mistrzem Świata bagatelizował swoje zasługi – żartując sam z siebie i nieźle się przy tym bawiąc. Ale przecież wiemy, że był niezwykły i wraz z innymi dokonał wielkich rzeczy.

    Marzyłem, żeby znów się z Nim spotkać i zrobić dłuższy artykuł na Jego temat. Pewnie nieźle byśmy się przy tym uśmiali! Nie miałem na to czasu, ale przecież byłem pewny, że nigdzie się nie wybiera i jeszcze nie raz będzie okazja do spotkania, że jeszcze z wielu rzeczy Go przepytam i opublikuję długi wywiad. Niestety, nie zdążyłem…

    Żonie i dzieciom składam najszczersze kondolencje. Pomimo Waszej ogromnej tragedii, możecie być dumni, że mieliście Ojca, który ciężką pracą i wyjątkowym talentem osiągnął tak wiele w swym krótkim życiu. Był i pozostanie dla mnie Mistrzem i zawsze będę się chwalił, że miałem zaszczyt poznać Go osobiście.

  • Patryk Sudol

    Dumny jestem, że miałem szanse poznać tak wspaniałego człowieka. Był pełen uśmiechu, humoru, miał ocean pasji do tego co robił i zawsze chętnie litrami tej cennej wody potrafił się dzielić z każdym. Był wzorem koleżeństwa, pracowitości i zaangażowania. Z całkowitą pewnością pozostanie w pamieci wielu ludzi jako godny wzór do naśladowania jako wspaniały i niezwykły człowiek i nadzwyczajny pilot.

  • Piotr Łajeczko

    Grzegorza zapamiętałem jako osobę o wielkiej otwartości i niespotykanej pracowitości. Niezwykłe było w nim dla mnie to, że każdy – nawet zupełnie początkujący – mógł liczyć na jego uwagę, bezinteresowną pomoc i uwagę. Był człowiekiem z misją dzielenia się ze środowiskiem zarówno swoją ciężką pracą jak i wszystkimi osiągnięciami. Był dla mnie pod każdym wzgledem wzorem sportowca i człowieka, którego naśladowanie powinno być podjęte przez wszystkich chcących, równie wspaniale i godnie jak on, reprezentować nasz kraj i pomagać całemu lotniczemu środowisku.
    Uważam to za osobisty zaszczyt, że mogłem go poznać, żałuję natomiast, że nie dość blisko. Pozostawił po sobie wysokie standardy przyjaźni, pracy i współżycia, które nigdy nie powinny zostać zapomniane. Żegnaj Grzesiu.

  • Oryf

    Nie byliśmy kumplami ledwo się znaliśmy ot kilka okazjonalnych spotkań .Któregoś razu spotkałem go na łące. Myślę nie będę mu zawracał głowy i tak mnie pewnie nie skojarzy . Wielokrotny Mistrz codziennie poznaje kupę ludzi na każdych zawodach setki nowych twarzy. Zdziwiłem się gdy mnie zauważył poznał przywitał. Czułem się jak mały chłopiec do którego odezwał się jego idol. Taki normalny ,skromny ,fajny. Nie tak to powinno się skończyć nie w taki sposób nie teraz.

  • Karol Góralski

    Dokładnie nie pamiętam dnia kiedy poznaliśmy się z Grzegorzem.. ale można powiedzieć, że zaczynaliśmy latać w tym podobnym czasie. Z inicjatywy Grzesia zaczęliśmy także współpracę na stopie zawodowej. Od początku była to dla mnie osoba, która mi imponowała.. Chciałem być w pewnym sensie podobny do Niego. Wielka energia do działania, Wielka kultura osobista, niespotykana otwartość i zaradność. Prawdziwie Szlachetny, uczynny i Ciepły Człowiek. To jeden z tych niewielu ludzi, po spotkaniu z którymi ma się chęci do działania, dostaje się “kopa!”. Kiedy Grzesiek zaczął osiągać sukcesy, pewnie jak wielu z nas zacząłem się chwalić, że go znam.. Tak, znajomość z Grzegorzem to był, jest i będzie zaszczyt i powód do dumy.

    Gorąco wierzę, że spotkamy się wszyscy w rajskich ogrodach u boku naszego Pana. Dlatego modlę się dziś za duszę zmarłego Grzesia oraz w intencji Jego Rodziny. Jestem z Wami.

    Karol Góralski

  • Ernest Adamczyk

    Grześka poznałem w Pinoczowie na pikniku. Po krótkiej rozmowie okazało się ze jest wspaniałym człowiekiem nie spodziewałem się ze to jest mistrz polski.Razem z Adamem organizowali zawody on namówił mnie do wzięcia udziału , on powiedział żebym traktował to jako zabawę a nie zawody. Od tamtej pory zawsze traktuje to jako zabawę. On wszystkiego mnie nauczył jak latać na pylonach jak określać trasy nawigacyjne. Wspaniały człowiek zawsze można było na niego liczysz nigdy nie odmawiał wręcz przeciwnie namawiał i uczył bezpiecznego latania poprawił błędne zachowania w powietrzu. Nigdy go nie zapomnę zawsze pozostanie w moim sercu ZEGNAJ GRZESIU

  • Romek

    Grzesia poznałem w Pińczowie, gdzie przygotowywał się do pierwszych swoich zawodów sportowych, czyli do Mistrzostw Polski 2006. Radosny, uśmiechnięty z dystansem do siebie. Jak opowiadał o tym, że połamał nogę ćwicząc tzw. “koniczynkę”, to brzmiało to jak anegdota a nie dramat. Często wpadał do Pińczowa, sam, z rodziną, z medalistą “Prozakiem” (chyba najbardziej zrównoważonym psem jakiego poznałem, co głownie świadczy o właścicielach). Kiedyś, po całym dniu latania treningowego, podszedł do mnie i zapytał, czy może przelecieć się na moim sprzęcie. Wyraziłem zgodę. Spalił chyba ze siedem startów, za nim się poddał. Był bardzo zdziwiony, że nie może wystartować. Następnego dnia, wszystko się wyjaśniło. Nikomu nic nie mówiąc, postanowiłem wystartować na mgiełki. Cichutko wstałem skoro świt tj. ok. 4.00 i zacząłem się rozkładać, a tu nagle jak z podziemi Grześ “daj spróbuję jeszcze raz”, “no to próbuj”. Wystartował za pierwszym razem, bo okazało się, że poprzedniego dnia trenował do wyczerpania sił, czego chyba nie zauważył. Gdy wylądował z “bananem” na twarzy, powiedział “wiesz, twój napęd jest trochę mój, bo to ja go przywiozłem z Włoch” i zabrał się do jego regulacji. Kilka lat później, przy niefortunnym starcie uszkodziłem elementy kosza i Grzesiu, gdy o tym się dowiedział, przysłał mi części i za nic nie chciał pieniędzy. Gdy kilka tygodni temu, spotkałem się z nim chciałem znowu zapłacić, a On “to nieprawda, nic takiego nie miało miejsca”, następnie dodał, że ma nadmiar części i rozdaje w dobre ręce. Byłem świadkiem, jego debiutu w MP w 2006 r. i brązowego medalu, oraz zdziwienia wszystkich “starych wyjadaczy” w konkurencji nawigacja z ekonomią, o czym już napisał Witek. Ktoś, ze “starych” zawodników powiedział wtedy, prorocze słowa “oto przyszły MISTRZ”. Gdy skończył się mój okres pobytu w Pińczowie, spotykaliśmy się sporadycznie na zawodach, czy imprezach lotniczych. Pamiętam jak na Mistrzostwach Europy w Łomży, gdy się zobaczyliśmy, to rzucił się na mnie i poskładał w kostkę, chociaż to ja byłem w wyższej kategorii wagowej. Potem ciągle się z tego śmialiśmy się. Ostatnie nasze spotkanie było 24 maja 2014 r., na lotnisku Aeroklubu Krakowskiego, na pikniku 20-lecia szkoły Aerokrak, skąd nasze wspólne korzenie paralotniowe. Były wygłupy, jajca, głupie miny i pozy, a także poważne rozmowy. Gdy dowiedziałem się o wypadku, nie mogłem uwierzyć, nadal nie wierzę i trudno mi się z tym pogodzić. Odszedł najlepszy z nas. Grzegorzu zginąłeś, by zadbać o bezpieczeństwo innych, zawsze o nich dbałeś a teraz oddałeś, co najcenniejsze.
    Cześć Twojej Pamięci!

  • Dorota i Leszek Plak

    Poznaliśmy Grzegorza na mistrzostwach w Łomży. Dość dawno to było. Zapoznała nas nasza córka Emilia. Od razu poczuliśmy sympatię do tego młodego bardzo szczerego, otwartego człowieka, tak jak nasza córka.
    Zawsze kibicowaliśmy temu wspaniałemu sportowcowi choć niejednokrotnie konkurowała z nim nasza Emilka. Serdecznie współczujemy rodzinie Grzegorza utraty męża i ojca, a kadrze narodowej ppg wspanialego sportowca.
    Dorota i leszek Plakowie

  • Krzysztof Kaczyński

    Czemu nas zostawiłeś Przyjacielu …

    Tak mi źle. Nie mogę sobie darować, że los nie pozwolił mi wtedy być przy Tobie, ani dojechać tak szybko jak bym chciał…

    Dzisiaj myślałem, że się pozbierałem… Próbuję coś napisać. Ciężko. Dopiero zaczynam sobie uświadamiać co się stało i co nie będzie już nigdy naszym udziałem. Już środa. Od poniedziałku mazurski wiatr wysuszał mi oczy i duszę, ale nie był w stanie …

    Twój dom był moim drugim domem. Od ponad roku nie było tygodnia żebym nie myślał, czy jechać do Radomia i latać z Toba … Czy będę nocował pod Waszym dachem, a może rano przyjadę jeszcze raz. Tylko pogoda mogła być nam przeszkodą. Dzisiaj jest idealnie …

    DLACZEGO NIE LATASZ !!!?

    Patrzę na Twój napęd, który stoi koło mnie. Umówiliśmy się, że odwiozę Ci go jutro, w Boże Ciało. Mówiłeś, że nie będzie za późno, że to dobry termin. Czemu nie dzwonisz, a ktoś inny umawia Cię na Limanowskiego … Nie chcę jechać do Ciebie dopiero w sobotę !!!

    NIE TAM SIĘ UMAWIALIŚMY PRZYJACIELU !!!

    Po co ponownie rozpaliłeś mnie do latania, a teraz zostawiasz samego sobie… ? Tak mi pusto, a przez poranne, jaskrawe, rażące słońce tracę ostrość widzenia i litery na klawiaturze się rozjeżdżają. Miałem pisać o Tobie, a piszę o sobie. Jesteś wielki i życzliwy, zrozumiesz. Ale może kiedyś znajdę siłę i wrócę do tematu … Może w przyszłym tygodniu, a może dużo później napiszę więcej zdań o Wielkim Pilocie, którego miałem zaszczyt nazywać przyjacielem.

    Pilocie najlepszym na świecie. Pilocie – niestrudzonym i niezawodnym napędzie pilotów napędowych. Przyjacielu który potrafił zapalić i zmotywować, nawet takich pierników jak ja. Życzliwym , uczynnym i ciepłym człowieku który starał się uświadomić każdemu co jest w nim najlepsze. Zawodniku który dzielił się swoja „tajemną” wiedzą nawet z przyszłymi rywalami, widząc w tym przede wszystkim możliwości rozwoju. Człowieku z pasją który, zdaje się, nie potrzebował w ogóle spać i nie odkładał nic na później, a pomagał każdemu kto o to poprosił lub tylko wyglądał jakby tej pomocy potrzebował.

    Ale na razie, to mam do Ciebie ogromny żal, że bez słowa odszedłeś i zostawiłeś nas wszystkich. To nie w Twoim stylu.

    Nigdy Ci tego nie zapomnę. Mój zapał odszedł razem z Tobą. Trudno mi o tym wszystkim rozmawiać. Z bólem w sercu myślę o Małgosi, Róży, Olku, Blance … rodzicach i pozostałych Twoich najbliższych.

    Grzesiu dlaczego?

  • Dorota

    Poznałam Pana Grzegorza na pokazach lotniczych w Radomiu. Szukałam kontaktu z paralotniarzami, wskazano mi człowieka, który dłubał coś przy śmigle. “Czy to Pan lata po moim niebie”? Zagaiłam rozmowę “A co? Kury się Pani nie niosą?” -odpowiedział żartem i już wiedziałam, że jest to facet, bratnia dusza:). Miałam nietypową prośbę, chciałam , żeby swoim przelotem uświetnił ślub mojej córki. W mig się zrozumieliśmy. Mimo, że właśnie wyjeżdżał na zawody ( gdzie zresztą został Mistrzem Swiata) to znalazł czas, aby się ze mną spotkać ,omówić sprawę i znaleźć miejsce do przelotu. Zrobił cudowny przelot z “bonusem” za co Mu serdecznie podziękowałam. “Widziałem, że Pani bardzo zależy”powiedział. Byłam bardzo dumna, że znam Grzegorza Krzyżanowskiego. Cały czas miałam nadzieję, że nasze drogi jeszcze kiedyś się przetną. Podziwiałam Go za pasję i za to, jakim był Człowiekiem: serdecznym, chętnym do pomocy, przemiłym w rozmowie. Panie Grzegorzu! Dziękuję że dane mi było poznać Pana. Proszę opiekować się swoimi bliskimi tam z góry. Pani Małgosiu, ma Pani wielu przyjaciół, którzy otaczają Panią w tym ciężkim czasie dobrymi myślami. Proszę zaliczyć do nich też i moją osobę.

    • Jeśli jest Pani w posiadaniu nagrania z przelotu proszę o zamieszczenie na grzegorz.artexit.pl lub o kontakt serwis@artexit.pl

  • Emilia Plak

    Poznałam Grzesia wiele lat temu, kiedy zaczął latać z napedem. Przygodę z zawodami PPG zaczynaliśmy mniej wiecej w tym samym czasie. Grześ był dla mnie jedną z najważniejszych osób, którym zawdzięczam swoje osiągnięcia. Szczególnie przygotowanie do Misztrzostw Swiata w 2009 roku. Pomógł mi przygotwać silnik, dał mi wiele rad, wskazówek i pomysłów jak trenować do konkurencji precyzyjnych i nawigacyjnych, bez tego być może nie zajełabym wysokiego 4-tego miejsca. Miał charakter i cechy Mistrza od samego początku, pracowity, wytrwale dążył do celu, dbał o detale. Cieszę się, że w końcu mu się udało zdobyć wymarzony tytuł Mistrza Swiata. Zapracował na niego, a jego umiejętności były ponad przeciętne.

    Realizował swoje marzenia – to bardzo ważne w życiu – pomimo, że kosztowało go to dużo czasu, energii i wyrzeczeń. Wyobrażam sobie jego trudne życiowe wybory… Wielkie ukłony dla żony Małgosi za wsparcie.

    To co w nim podziwiam to jego pozytywne nastawienie, motywacja. Nie mam pojęcia skąd on brał tyle energii, żeby wśród własnych licznych spraw i problemów, mieć czas na żywe zainteresowanie cudzymi. Miał czas dla swoich kolegów i przyjaciół, poświęcał im dużo uwagi. Nie tylko dbał o wzajemne relacje, ale je budował – to rzadka cecha.

    Podobnie jak wiele bliskich Grzesiowi osób, trudno jest mi ubrać w słowa to co czuje, jednocześnie wciąż jeszcze nie w pełni uświadamiam sobie, że naprawdę odszedł, że go nie ma… tak nagle…

    Wszystkim nam bedzie go brakowało. W wielu sercach pozostanie wiecznie żywy…

    “Ktoś tutaj był i był, a potem nagle zniknął i uporczywie go nie ma”
    Wisława Szymborska

  • Mike Chilvers

    I only met Grzegorz a few times at various competitions, but in that brief time he made a lasting impression with his friendly face. He was one of those people that stood out from the crowd for the right reasons. He was ever helpful and offered good advice, I remember he would rush over and help pilots fold their wings the correct way 😉

    I will always remember him with fondness and he will be very greatly missed by all who knew him.

    My sincerest condolences to his family and many friends and team mates at this sad time.

    Fly forever Grzegorz.

    Mike “Chilly” Chilvers

  • Paweł “Sułtan” Warzybok

    Ciężko mi sobie przypomnieć kiedy poznałem Grześka. To chyba było podczas którejś edycji pikniku w Góraszce. Wtedy już latał pokaz PPG razem z innymi kadrowiczami. Od tego momentu pamiętam go zawsze jako uśmiechniętego, szczęśliwego, mega pozytywnego faceta. Tylko parę słów, a czułem się jakbym go znał już kilka lat.
    Gdy zaczynaliśmy organizację PLMP był zachwycony pomysłem, szczęśliwy że kolejni piloci zaczną się szkolić, latać w zawodach. Od początku obiecywał, że będzie pomagał nowym pilotom, tłumaczył – tak właśnie było.
    Zapamiętam go jako właśnie tego na którego ZAWSZE można było liczyć. Jeden telefon, jedno słowo i był…

    Grzesiu, dlaczego nam to zrobiłeś? Mam ogromny problem z pogodzeniem się z tym, że nie ma Cię już z nami. To nie był Twój czas!!!
    Ty, zawsze przygotowany, skoncentrowany, cholernie uważający na bezpieczeństwo.. Ciągle mam nadzieję, że to jakiś głupi żart, że przecież za parę dni na następnych zawodach się zobaczymy i znów będziesz uśmiechnięty i opowiadał kawały..

    Grzesiu – spoczywaj w pokoju, opiekuj sie nami gdzieś z góry..
    Kiedyś się jeeszcze spotkamy i poopowiadamy kawały..

    Dla rodziny – Małgosi i dzieciaków składam kondolencje..

    • Maciej Horbowski

      Tak trudno (wręcz niewyobrażalne ) jest to ,że siadam do napisania tych kilku słów o Grzesiu w czasie przeszłym.
      Jesteśmy z Bożenką zdruzgotani tą tragedią i modlimy się z Grzesia.
      Znaliśmy się od początków Jego latania w zawodach i nie powiem nic nowego, że był to jeden z najsympatyczniejszych ludzi w naszym środowisku. Ujmujący w swym zachowaniu i tak zwykle ciepły człowiek ,zawsze skory do pomocy. Kochał latanie i ludzi ,a tych którzy latali to chyba jeszcze bardziej.
      Od jakiegoś czasu nie biorę udziału w zawodach na których spotykaliśmy się ,ale to nie przeszkadzało Grzesiowi ,by od czasu do czasu przedzwonić do mnie i tak zwyczajnie pogadać. Ostatni raz dzwonił w kwietniu, a w maju spotkaliśmy się na Rudnikach i tak serdecznie porozmawialiśmy.
      Zrobiliśmy sobie zdjęcie i… to było nasze ostatnie wspólne zdjęcie.
      Czasem jak narzekałem ,że zdrowie i siły już nie te, to pocieszał i mówił mi ,iż jestem dla niego wzorem silnej woli ,że mimo wypadku i wózka inwalidzkiego nadal latam i tym daję przykład innym by się nie poddawali. Krępowały mnie te słowa ogromnie ,bo tak naprawdę to ON był dla mnie wzorem samozaparcia i pracowitości.
      Ja tylko latam ,a ON przesuwał granice możliwego z niemożliwym.
      Grześ! Zostaniesz w naszej pamięci na zawsze.
      Maciej i Bożena Horbowscy

  • Εmil Deligiannidis. Greece

    Nice flights up there Grzegorz and take care of us. For the family be strong and always remember your beloved father.
    Aιμιλιος Δεληγιαννιδης

  • Claudia

    Met Gregorz last year in France during World Slalom Championships, i was amazed by his skill flying was very impressed indeed. And was happy that he won as he deserved this. Even managed to take a picture of El Campeon with my son and husband which i proudly conserve.
    All my love and strength to his family and friends.

  • E’ stata davvero una tragica notizia. Le più sentite condoglianze e un abbraccio a tutta la famiglia di Grzegorz, da me e dai tanti piloti italiani che, come me, sono rimasti senza parole.

  • Daniele et Jean MATEOS

    we just want to say goodbye Grzegorz!
    you were a great competitor
    your smile will remain in our memory and
    you will stay in our hearts forever
    Daniele et Jean MATEOS

  • Daniel Crespo V.

    Querido amigo, me entristece mucho tu partida, eras un referente deportivo y una persona agradable para compartir. Te conocía poco, solo de nuestras competiciones pero de lejos se veía tu calidad humana.
    Mis más sentido pésame a tu familia, tus amigos y especialmente a tus hijos.

  • Phil Jennings

    Although we never spoke I feel like I new Grzegorz well, we competed together in the WPSC last year and I watched one of my heroes become the World Champion. A true champion in everyone heart, he will be greatly missed.

  • http://youtu.be/MhY_grfwrTc

    Wszystkim nam bedzie go brakowało. W wielu sercach pozostanie wiecznie żywy…

  • Marlena

    Takich ludzi spotyka się raz na milion lat. Człowiek niezwykły! Człowiek otwarty, dobry, uczynny, empatyczny. Ujęło mnie, jak opowiadał o swojej rodzinie – ciepło i z ogromnym błyskiem w oczach. Znakomity pilot! Prawdziwy Mistrz!
    W marcu piliśmy kawę (którą sam przygotował), opowiadaliśmy kawały, rozmawialiśmy o lataniu, o kursie instruktorskim…
    a teraz…
    nadal nie wierzę, że to już (tylko) czas przeszły…
    ogromny smutek, żal, pustka

    Szczere wyrazy współczucia dla Rodziny!

  • Keith Pickersgill – South Africa

    I remember Grzegorz as being a quiet but happy person. Always smiling and confident.
    His joy of flying and exhuberence was contagious.
    Rest in peace Grzegorz.

  • Els De Decker

    Eigenlijk geen woorden voor deze tragische gebeurtenis maar ik wou zeggen dat we enkel goede,leuke en grappige herinneringen overhouden aan Grzegorz.
    Ben er zeker van dat Grzegorz zijn positieve en vrolijke ingesteldheid zal doorgeven aan zijn vrouwtje en kinderen en ben er van overtuigd dat hij jullie
    de moeilijke momenten zal helpen overbruggen met alle fijne herinneringen die jullie aan hem overhouden.

    Grzegorz zal nooit vergeten worden en voor altijd in vele harten meegedragen worden.
    Groot verlies voor zijn familie , vrienden en de paramotorwereld.
    Onze gedachten zijn nu bij zijn vrouwtje,kinderen , familie en vrienden.

    Veel sterkte en liefs in deze pijnlijke dagen .
    Kussen ,knuffels en veel liefs .
    Els ,Stefaan ,Rubin en Maaike.

  • GIRARDIN Patrice

    Dear Grzegorz
    3 years ago we have started a genuine adventure, by doing the Slalom race a reality. A dream become true and all the pilots seems to enjoy it. But to make a such project a success, we needed some UFO…some pilots able to make others dreaming. You have been one of them until last year and the incredible competition you have performed in France. At the same time, i have discover a strong competitor and a such nice person. Like all the reals athletes, i have seen how you have prepared this and with no doubt you have contributed to raise the “Polish flight touch” to the top.
    Thank you so much to have trusted in this dream and to have make it more than a reality…a quantum leap for the young generation.
    Wherever you are, feel in peace.
    All my sympathy is going to your family!

    Patrice

  • شجاع وكريم التقيته مره واحده في بطولة العالم في فرنسا
    كان محترم جدا وخلوق ودعاني لتجربه محركه ونصحني
    يستحق الاحترام ويفخر به كل من يعرفه

  • Paweł Piwowarski

    Dziasiaj zostałem poinformowany że Grzesiek nie żyje:-(
    Wracają wspomnienie łza kręci sie w oku:-((( żal, smutek…
    Razem chodziliśmy do szkoły w Radomiu siedzielismy w jednej ławce zawsze profesjonalny w tym co robił. Najlepszy Kumpel ze szkoły średniej uśmiechnięty, koleżeński, pomocny we wszystkim. To Grzesiek wiózł mnie na mój ślub nigdy mu tego nie zapomnę.
    Spoczywaj w pokoju Przyjacielu.

  • Karolina Tyl “Kari”

    Nie pamiętam, kiedy dokładnie poznałam Grzesia, często pojawiałam się na zawodach jako osoba towarzysząca. To, co mnie urzekło w jego osobie to jego energia i ta niesamowita otwartość do ludzi, roztaczał wokół siebie niesamowitą aurę, którą przyciągał wszystkich wokół. Zawsze starał się poświęcić, chociaż chwilę na rozmowę, mniej doświadczonym kolegom służył pomocą. Człowiek pełen pasji. Na zawsze zapamiętam jego uśmiech, wiecznie wesoły, z iskierkami w oczach, pełen życia i szczęścia, które zapewniała mu kochająca rodzina.

    Na zawsze z nami..

  • Robert

    Nie znałem Grzegorza osobiście,ale czytając komentarze z Polski i z zagranicy widzę,że był wspaniałym człowiekiem.
    Koleżeński nikomu nie odmówił pomocy,przyjacielski,zawsze służył radą.
    Latam PPG od 6 lat i zauważyłem że latanie przybliża ludzi.
    Współczuję rodzinie.
    Śpieszmy kochać ludzi tak szybko odchodzą.

  • Alex Bo

    Grzegorz, Григорий, Гриша ты был рожден, чтобы летать и побеждать. Верю, что и сейчас продолжаешь. Увидимся…

  • Piotr Dudek

    Grzesia poznałem w Pińczowie na lotnisku. Nie pamiętam, który to był rok ale było to na początku jego latania paramotorowego. Coś tam wcześniej słyszałem od Leszka Mańkowskiego o nowym zdolnym, młodym pilocie. Już podczas pierwszego kontaktu z Grześkiem dało się wyczuć dużą energię, niezwykłą uprzejmość i chęć pomocy w czymkolwiek. Tego dnia Zbyszek Gotkiewicz po holu na którymś ze skrzydeł napędowych wylądował gdzieś dalej na lotnisku, Grześ natychmiast rzucił się do samochodu i pojechał po niego, bo po co ma iść na piechotę. Można by pomyśleć, że to takie na pokaz ale nie on taki był zawsze i w stosunku do każdego.
    Z czasem Grześ stawał się coraz to lepszym zawodnikiem a nasza współpraca coraz bardziej się zacieśniała. Przez lata współpracy zacieśniała się przyjaźń między nami jak również rosła świadomość Grześka na temat konstrukcji paralotni napędowych i tego co może w nich zmieniać i poprawiać. Grześ był strasznie podekscytowany każdą nową konstrukcją i nie mógł się doczekać, kiedy zadzwonię do niego, że nowy prototyp już czeka na jego pierwsze loty. Często natychmiast wsiadał w samochód i przyjeżdżał do mnie, czasami wspólnie z Marcinem.
    Grześ pomimo swojego profesjonalizmu zawsze zachowywał skromność czym często wprowadzał mnie w zakłopotanie, przesadnie wyolbrzymiając moje zasługi w osiągnięciu jego sukcesów. Nigdy nie powiedział, że to tylko jego zasługa i nic nikomu nie zawdzięcza. Potrafił docenić pracę wszystkich i sam służył pomocą.

    W życiu każdego z nas zdarza się kilka takich zdarzeń w wyniku których chciało by się cofnąć czas i zapobiec nieszczęściu. To właśnie taki moment, kiedy chciał bym mieć taką możliwość.
    Do dziś słyszę Twoje słowa wypowiedziane w sobotę w hangarze „Piotrze uszyjesz mi taśmy do tej trajki – tak uszyję” dla ciebie Grześ zawsze. Niestety nie zdążyłem 🙁 ………….

    Ledwo to wszystko piszę a piszę na raty i nawet nie jestem w stanie tego przeczytać na głos. Myślałem, że jestem twardy bo dawno już tak się nie czułem. Widać chłopaki też mogą płakać….

    Zostawiłeś nas samych to teraz zaczekaj na naszą kompanię bo prędzej czy później się spotkamy i wtedy zadziwimy już nie Świat ale Zaświaty.
    Nigdy Cię nie zapomnimy, Twojego uśmiechu i Twoich krzyżanosów, którymi nas częstowałeś na każdym wyjeździe.
    Do zobaczenia Grzesiu nasz Mistrzu i przyjacielu!

    Najszczersze kondolencje dla Małgosi, Dzieci, Mamy, Taty i Braci Grzesia. Ból naszej rodziny jest zapewne niczym w porównaniu do tego co Wy czujecie.

    Piotr.

  • من الرجال المحترمين الذين التقيتهم في حياتي .. خلوق متواضع محب لأصدقائه ويحب الخير للناس
    فعلا افتقد عالم الباراموتور بطلا من أبطاله
    احر التعازي
    هاني شاكر

  • Zbyszek Gotkiewicz

    Wczoraj rano obudziłem się zlany potem. Śniło mi się, że Grzesiek zginął. Dopiero po chwili uświadomiłem sobie, że to nie był sen. Kilkanaście telefonów, które odebrałem wieczorem i wszystkie z jedną wiadomością w którą nie można uwierzyć. Niedawno z Nim rozmawiałem. Pytałem, co teraz zrobi, skoro wspiął się na szczyt, zdobył tytuł Mistrza Świata. Odparł z uśmiechem, że będzie walczył o jego utrzymanie. Właśnie z tym uśmiechem z którym podejmował się każdego zadania. Bez wszechobecnej agresji, szczękościsku, złej rywalizacji. Idąc swoją drogą pilota – mistrza stworzył najlepsze skrzydła zawodnicze świata oraz najlepszą na świecie drużynę. Jestem pewny, że gdyby nie On, to wszystko nie potoczyło by się tak wspaniale, jak to mogliśmy obserwować w ostatnich latach. Nie spotkałem człowieka tak przepełnionego pozytywną energią. Wejście na sportowy szczyt odsłoniło przed Nim nowe horyzonty. Zaczął budować społeczny system bezpieczeństwa dla pilotów, poznawał siebie aby tworzyć lepsze relacje z otoczeniem i najbliższymi. Jestem przekonany, że pozostał miedzy nami i będzie mnie wspierał w trudnych chwilach. Wielokrotnie gdy obserwowałem jego chęć pomagania, jak to robił bez chwili zastanowienia i z uśmiechem zastanawiałem się czemu ja tak nie potrafię. Teraz nie będę się zastanawiał, tylko zrobię tak jak Grzesiek. Na koniec udało Mu się zrobić jeszcze jedną niezwykłą rzecz. Udowodnił wszystkim twardzielom, w tym i mnie, że są delikatni, wrażliwi i mogą płakać jak baby.

  • mathieu rouanet

    Pas de mots pour décrire le choc que la communauté paramoteur reçois en ce moment.
    Gregorz le Grand, tel est le nom que nous pouvons te donner!
    Tu as toujours été plein de surprises, et fixé sur tes objectifs.
    Une pensée pour toi, et les tiens. On se revois dans l’au dela un peu plus tard.
    Tciao bello!

  • Ania

    -jesteś smutna
    -nie…
    -widzę, jesteś smutna, co sie stało?
    -odszedł mój znajomy
    -gdzie odszedł, jak odszedł?
    -spadł z nieba…
    -i gdzie jest?
    -w niebie
    -przecież anioły mają skrzydła i nie spadają….
    -tak kochanie ANIOŁY mają skrzydła i nie spadają…
    -no to nie bądź smutna jak znowu jest w niebie to jest cały i bezpieczny!

    Rozumowanie dziecka jest takie proste i piękne!

    Mam dwie dziewczynki i chłopaka, no coś ty ja też! No i się zaczęło 🙂 Wymiana jak mają na imię w jakim wieku, co potrafią spachać, jakie są kochane te baby i jeden rodzynek. Mówił o Was z taką miłością.
    Wasz TATA kochał życie i ludzi (podchodził do grupki osób, obejmował i krzyczał KOCHAM WAS) zaraził tym wiele osób. Z tym swoim uśmiechem, spojrzeniem i humorem był jak magnes….przyciągał ludzi do siebie i rozdawał co miał najlepsze SIEBIE.

    Małgosiu znajdziesz go w oczach Waszych dzieci, w ich śmiechu….zawsze blisko.

    Dzieki Grzesiu że nasze drogi kiedyś się przecięły.

  • Agata Kaczyńska

    Grzesiu, tak bardzo mi przykro…

    Tyle w Tobie było radości, ciekawości świata, ambicji, determinacji, wytrwałości i pracowitości, że mogłeś obdzielić niejednego a i tak wystarczająco byłoby ich w Tobie nadal.

    Twoje plany… te nazwane – niespełnione, te niewypowiedziane – osierocone, i wreszcie te jeszcze nie wymarzone…

    Mój żal… nie usłyszę już Twojego głosu, śmiechu, pytań i odpowiedzi.

    Mój strach… co będzie…, jeśli ginie taki Pilot?

    Dziś jeszcze rozpacz i żal, jutro pamięć i radość, że miałam szczęście Cię poznać. Dziękuję, że byłeś…

    Szanowni Rodzice Grzesia…
    Maleństwa…
    Małgosiu…

  • Przemek Burek

    Ciągle nie mogę uwierzyć w to co się wydarzyło. Jest mi strasznie przykro i smutno i łączę się w bólu z rodziną Pana Grzegorza.

    Miałem możliwość poznać Pana Grzegorza i część osób z Jego Rodziny poprzez obsługę ich w oddziale Banku, w którym pracowałem. To było kilka lat temu, ale jak dziś pamiętam z jaką energią zawsze Pan Grzegorz wchodził do oddziału. I z jakim szacunkiem zawsze odnosił się do każdego z pracowników. Jak zawsze był cierpliwy stojąc w mega kolejce do obsługi Klienta. Że nawet po oczekiwaniu 20 minut podchodził z uśmiechem, zawsze przywitał się serdecznie, podał dłoń i z uśmiechem zapytał co słychać, jak zdrowie.

    Wielu, naprawdę wielu Klientów obsługiwałem w Banku, ale Pana Grzegorza jak i Jego Mamę zawsze miło wspominałem i wspominać będę.

    Panie Grzegorzu, zrobię wszystko, żeby być na Pana ostatniej drodze. Dużo ciepła przesyłam dla całej Pana rodziny. Nie wyobrażam sobie jak jest wszystkim ciężko po tym jak już Pana nie ma. Mi jest ciężko, a co tu powiedzieć o najbliższej rodzinie….

    Kiedyś się spotkamy…
    🙁

  • Karen Skinner

    Grzegorz, you will live in my memory forever, as the most amazing pilot I have met. As you stepped up on to the podium as the “1st world slalom champion” you deserved to be there, your hard work had paid off, that smile on your face, said it all. Thank you for being there, and setting such a high level for all pilots to follow. Looking back, I can remember the sound of the pilots, and the public as you flew around the pylons, smooth, precise, and very, very fast ” Our Hero” you will always be the number one. It’s so very sad that you had to leave this world so soon, I want your family to know that you were special, and you will live forever in our hearts, with your smile, and as the one person that set the level so high, it will be hard to beat. RIP Grzegorz, we will meet again, in the slaloms in the sky.

  • Andrew Shepherd, UK team tike pilot.

    Dear family and friends of Gregor,
    I have known Gregor only in the field of paramotor competitions for many years, but I can say, as an elderly pilot, and a well travelled person, there aren’t many people that have impressed me as much in my life as Gregor. Last year, as an early waker at the french slalom comp, I awoke to find Gregor returning from an early morning run. Smiling and sweating. True bloke, nice guy, focussed and always had time to talk to us lesser mortals.
    Happy that I know you.
    Andrew

  • Luboš Závorka

    Grzesiu, je mi to moc líto. Nechtěl jsem tomu uvěřit a stále nechci. Znali jsme se mnoho let, potkávali se na závodech v Česku, v Polsku i ve světě. Nikdy jsi nezapomněl přijít, pozdravit a zeptat se, jak se mám. Budeš mi tam všude chybět, příteli. Měl jsem Tě moc rád.

    Dávej na nás pozor…

    Luboš

  • Andrzej Bury

    Mam przeświadczenie, że Grześ żył bardzo długo! Dłużej niż wiele osób, które odeszły w sędziwym wieku.
    To co najbardziej mnie w nim zadziwiało, to tempo!
    W tym, tylko dla siebie osiągalnym tempie,… zdążył.
    Zdążył dużo osiągnąć, dużo zrealizować, dużo przetestować, dużo zapoczątkować, wielu zdążył “zaszczepić”, nauczyć, ośmielić, poratować w potrzebie. Wielu zdążył pomóc, z wieloma się zaprzyjaźnić i wielu ludziom zdążył zapaść w pamięć.
    Nie wyprzedzała go nawet elektronika ani bieg historii, którą raczej określał i tworzył a nie analizował.
    Spieszył się, jakby wiedział, że finish point blisko czy, że okno startowe zamykają i nie ma co biadolić. Trzeba to polecieć na 1000!
    To nie były wyuczone nawyki, czy sztucznie nałożona dyscyplina. Takie miał geny i nie mógł inaczej.
    Prędkość jego działań nabierała impetu i energii potencjalnej. Jestem przekonany, że bardzo długo będziemy jeszcze z tej energii korzystać.
    Korzystajmy, nie marnujmy. Będzie zadowolony!

    Małgosiu, Różo, Blanko, Olku, …. nigdy nie było i nie będzie tak, żeby oceniano człowieka za ilość życia. Nie to się liczy….

    Andrzej Bury

  • Stef Michils

    Man you flew like a king, you stunned us all with your amazing performance last year at the World Slalom. Man oh man we will miss you on all future comps. We already miss you. I hope the future brings the cure for the pain in the hearts of all his loved ones and friends . Fly my friend Fly.

  • Phillipe Ganaye

    La commission paramoteur de la FFPLUM, souhaite ses plus sincères condoléances à sa famille, ses nombreux amis et coéquipiers dans ce triste moment.
    P. Ganaye

  • competulm

    Bye champion….

  • Grzegorz z Janiszpola

    Znam całą rodzinę Krzyżanowskich, ponieważ mieszkaliśmy niedaleko siebie w Janiszpolu. Grzesio i Marcinek byli najmłodszymi w rodzinie chłopakami. Marcinek zawsze był brawurowy – natomiast Grzegorz już w młodym wieku cechował się opanowaniem, spokojem i szlachetnością. Bardzo go lubiałem , bo można było z nim rozmawiać jak z dorosłym.

    Kiedy zaczął latać, często startował z łąk w okolicach ul. Malenickiej i przelatywał nad łąkami Janiszpola. Mieszka tam mój tata , więc bardzo często widywałem go jak startuje i lata tuż nad łąkami. Czasami wydawałoby się że dotyka stopami czubków traw łąkowych. Podziwialiśmy go, bo latał jak ważka, bo był wolny, że potrafił oderwać się od ziemskich spraw i popatrzeć na Świat z góry.!!!
    Często zataczał nisko takie duże kółka. Czasami leciał gdzieś bardzo wysoko – przeważnie o zachodzie Słońca.
    Dziwiliśmy się z moim ojcem nieraz , jak Grześ mimo przymrozków latał wczesną wiosną w marcu lub latał bardzo późną jesienią.????? Jak on tam nie zmarzł../zastanawialiśmy się/??.Nam by sie nie chciało…..a ON..

    Jak latał nad łąkami Janiszpolskimi – to wszystkie dzieciaki wybiegały żeby popatrzeć na motolotnię.

    Kiedyś pamiętam , pobiegłem z dziećmi na łąki, żeby mu pomachać. Grześ – zakołował kilka razy nad nami i wylądował obok nas. Ależ sprawił dużo radości dzieciakom , którzy mogli obejrzeć z bliska pilota i jego maszynę!!!!
    Opowiadał im o lotach, że był w Chinach , że zdobył tam jakiś tytuł mistrzowski itd…Miło było go posłuchać. Mimo, że zamierzał sobie polatać – to znalazł czas dla innych.

    Szkoda , że odszedł od nas w tak młodym wieku. Dawał nam tyle radości.

    Żegnaj pilocie!

    Grzegorz z Janiszpola.

    Dnia 19.06.2014 /niedzielna/ godz. 8:34

    pogoda: bardzo słonecznie.

  • Tony Gibson

    From South Africa, I wish to convey my deepest condolences to the family of Grzegorza Krzyżanowskiego. We were good friends and chatted all about slalom flying in the early days of my competitive flying days. It was an honour to have been his friend and even though i did not see him a lot i will miss him. The sport of PPG has lost a treasure, Someone we looked up to and respected.
    Yours truly
    Tony Gibson

  • Lojak

    Nie wiem, od czego zacząć, nadal nie mogę się z tym pogodzić i na pewno szybko to nie nastąpi, ale chciałbym napisać kilka zdań o Grzesiu, jaki był w moich oczach.
    Długo zastanawiałem się, kiedy pierwszy raz nasze drogi się skrzyżowały i odnalazłem ten sam mianownik w Międzybrodziu Żywieckim podczas zgrupowania kadry w styczniu 2013r, na które zostałem zaproszony. Wcześniej mieliśmy okazję kilkukrotnie wymienić się mailami, gdy zbierałem informację o zawodnikach na stronę kadry, już wtedy po samym stylu rozmowy wiedziałem, że to musi być fajny gość. Nie myliłem się. Pamiętam jak w Międzybrodziu oddał mi swój karnet na kolejkę, bo już się najeździł i uznał, że to bez sensu żebym na kilka zjazdów kupował bilet. Później po krótkiej rozmowie od razu złapaliśmy wspólny język a nasza znajomość tylko przybierała na obrotach. Z czasem poznałem żonę Grzesia Małgosię i jego pociechy Blanię, Olka i Różę. Od początku naszej znajomości Grzesiek bardzo mi imponował profesjonalizmem pod każdym względem. Zaczęło się od latania, bardzo doświadczony, opanowany widziałem w nim obiekt godny naśladowania, bo co dopiero zaczynałem raczkować w tym sporcie. Gdy nasza znajomość się pogłębiła i poznałem Grześka nie tylko od sportowej strony był dla mnie autorytetem w każdym calu. Taki właśnie był Grześ, życzliwy dla każdego, potrzebował zamienić kilka zdań z nowo poznaną osobą by zaskarbić sobie jej sympatię, to on zawsze wyciągał rękę i przedstawiał się pierwszy. Był zawsze pogodny, uśmiechnięty, otwarty na nowe znajomości i oczywiście z dużym poczuciem humoru. Uwielbiał opowiadać kawały, którymi rozśmieszał całe towarzystwo i nigdy te kawały mu się nie kończyły. Swój rozwój w motoparalotniarstwie zawdzięczam w dużej mierze jemu, to on po zmianie skrzydła sam do mnie zadzwonił i zaprosił do siebie by je wyregulować. Wielokrotnie do mnie dzwonił z tekstem „wpadnij do mnie Stary to polatamy wspólnie”, już wiem, że będzie mi brakowało jego telefonów „Cześć chłopaku, co tam u Ciebie?”. Nie znam przypadku, kiedy Grzesiek odmówił pomocy, wręcz przeciwnie zawsze ją oferował, pamiętam jak padł mi napęd na Mistrzostwach Polski w 2013r, gdy pobiegłem szybko reaktywować swoją szarpaczkę otrzymałem sms’a od Grzesia o treści: „Czy mogę Ci jakoś pomóc?”.
    Wielokrotnie oferował swoją pomoc nie oczekując w zamian rewanżu.
    Tylko raz widziałem Grześka wkurzonego, na tegorocznych Mistrzostwach Polski gdy pomylił trasę slalomu, po wylądowaniu, zrzucił napęd, rzucił się ze złości na ziemię, przeturlał z 2 razy, uderzył zaciśniętymi pięściami w ziemię po czym wstał, uśmiechnął się i rzucił pod nosem: „Jak ja mogłem to pomylić”. Grześ był bardzo gościnny, pamiętam dwie sytuacje jak pojechałem do niego na trening przed wyjazdem do Francji. Po porannym treningu wręcz upierał się bym spędził dzień z nim i nie czekał na lotnisku na popołudniowy trening. Zabraliśmy wtedy Olka, Blanię i Różę i pojechaliśmy nad wodę. A druga sytuacja to też zaproszenie na trening do Piastowa i sms od Grzesia w drodze: „Mam nadzieję, że zabrałeś piżamę”, gdy mu odpisałem, że zamierzam wrócić do domu wieczorem, bo jestem umówiony to odpisał, że jest rano mega warun i że wie, z kim jestem umówiony i już odwołał to spotkanie i w sumie nic nie szkodzi, że nie mam piżamy, bo on ma sporo koszulek to coś wykombinujemy, zostaliśmy z Adasiem na noc u Grzesia i rano znowu razem polataliśmy. Pamiętam wtedy naszą rozmowę na lotnisku, gdy Grześ wpisywał w rubryczki pomiary napędu tuż po lądowaniu, Adaś gdzieś sobie latał w pobliżu, Grześ powiedział mi, że jest najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ma cudowną rodzinę, pasję i ludzi, z którymi może się nią dzielić w taki dzień jak wtedy. Wielokrotnie opowiadał mi o swojej rodzinie, z której był niesamowicie dumny, z Małgosi i jej charyzmy, miała na głowie dom, dzieci to jeszcze bezgranicznie oddawała się opiece i pomocy milusińskim no i wspierała swojego męża. Na zawsze zapamiętam jego wielokrotnie powtarzane „Lojaku jakiem MY mamy cudowne dzieciaki”. Blaniu, Olku, Różo Wasz Tata był z Was niesamowicie dumny, wiem, że teraz też jest i Wy również byliście, jesteście i będziecie z Niego. Chciałbym jeszcze wspomnieć o pracowitości Grzesia, dla mnie był to najbardziej pracowity zawodnik, jakiego miałem okazję poznać, przez cały rok pewnie nie spędziłem tylu godzin w powietrzu ile Grześ na treningach przed Mistrzostwami Świata. Zarządzał dużą firmą, miał dom i rodzinę, wszystko potrafił pogodzić, chociaż we Francji powiedział mi, że za bardzo przegina z tą Ich wyrozumiałością i ma wyrzuty sumienia. Miał dwa marzenia wtedy we Francji, gdy sobie rozmawialiśmy, chciał zdobyć tytuł Slalomowego Mistrza Świata we Francji i Mistrza Świata na Węgrzech a później skupić się bardziej na rodzinie i firmie. Powiedział, że chciałby odciążyć swoich Rodziców, którzy zawsze mu pomagali. Ale po chwili dodał, że z latania na pewno nie zrezygnuje, bo jest od niego uzależniony. Grzesiu był też odpowiedzialny za bezpieczeństwo innych zawodników, jak mi powiedział to on wprowadził trend małych skrzydeł i mocnych napędów i jest zobligowany do tego by edukować pilotów by nie zrobili sobie krzywdy. Podobnie jak ja lubił gadżety, którymi wielokrotnie mnie i innych zaskakiwał np. robiąc zdjęcie telefonem przy pomocy zegarka. Wyglądał na niepozornego chłopaka a wszyscy wiemy, jaki był silny, na plecach nosił ten napęd jak uczeń plecak z kilkoma zeszytami. Gdy na MŚ my wystawialiśmy nosy z namiotów Grześ wracał z porannego biegania a później na śniadanie przygotowywał sobie jakieś energetyczne pożywne i bardzo zdrowe śniadanie. Nas wtedy częstował Krzyżanoskami. Jestem dumny, że mogłem latać z nim towarzysko, ale również sportowo i wiecie, co Wam jeszcze powiem – każdemu życzę takiego współzawodnika. Na szybko pamiętam sytuację ze Slalomowych Mistrzostw Polski z 2013 r, kiedy w półfinałach trafiłem na Grześka w parze. Podszedłem do niego i powiedziałem, że wiem, że nie mam z nim najmniejszych szans, ale cieszę się, że możemy polecieć razem, Grześ tylko się uśmiechnął i powiedział, żebym nigdy się nie poddawał, nawet z najlepszymi, bo człowiek jest omylny i może się pomylić, nie otworzyć czasu, kazał mi lecieć najlepiej jak potrafię. Zawsze potrafił zmotywować i podnieść na duchu. … mógłbym jeszcze tak pisać i pisać o nim, ale na chwilę obecną sił brakuje. Obiecuję, że jeszcze o nim napiszę, bo tylko raz w życiu spotyka się takie osoby, jakim był Grześ. Był? Dla mnie jest nadal i zawsze będzie autorytetem.
    Dziękuję Ci Grzesiu za każdą spędzoną chwilę razem, za każdą wiadomość, telefon, za podtrzymywanie na duchu w ciężkich chwilach, jestem zły na Ciebie, że bez słowa zostawiłeś nas samych, to nie w Twoim stylu, mam nadzieję, że kiedyś mi to wyjaśnisz. Chcę Cię zapewnić, że każdy mój lot, każde moje zwycięstwo będzie zawsze dedykowane Tobie. Troszcz się tam na górze o nas i dodawaj sił jak to świetnie robiłeś do tej pory.
    Droga Rodzino Grzesia gdybym mógł Wam jakoś pomóc proszę się nie wstydzić poprosić o tą pomoc, bo jestem to Jemu i Wam winny.

    Paweł Kozarzewski

  • Raidan Dodds

    So sorry for your loss. It is a terrible tragedy and my heart goes out to his family and friends. What a tragic loss to the sport too.

    Heartfelt Wishes
    R

  • Iwona

    Brak myśli by wyrazić co czuje… brak słów by przekazać to co się chce…

    Blaniu, Różyczko, Olusiu Wasz TATA (nie napisze że był…nie dociera to do mnie, nie pogodzę się nigdy z tym..) ON JEST I ZAWSZE BĘDZIE z Wami, W Waszych sercach ,w Waszych spojrzeniach w Waszych czynach…

    Nie potrafię pozbierać myśli, żeby napisać Wam wszystko to co chciałabym…

    Małgosiu tworzyliście jedność i zawsze ją będziecie tworzyć dla mnie… to Wy pomogliście mi w moim najtrudniejszym momencie życia…Dzięki Wam jestem tutaj gdzie jestem …
    Kochana wiedz o tym że jestem dla Was o każdej porze dnia i nocy…

    Iwona

  • Balcerek

    Różo, Blanko, Olku, wychowywaliście się na lotnisku, oglądając wyczyny waszego taty. Pamiętamy Róże “przyklejoną to taty i w nim zakochaną 🙂 Olka biegającego z plastikowym krzesełkiem imitującym napęd i latawcem nad głową naśladującego tatę. Blankę ..małą słodką dziewczynkę biegająca miedzy nami… trochę wstydliwą. Tak was pamiętamy z czasów waszego dzieciństwa.
    ..waszą mamę ..zakochana bezgranicznie i mimo przerażenia jakie nieraz wywoływały akrobacje na niebie waszego taty, to stojącą zawsze przy jego boku dumną i szczęśliwą, że to on jest jej mężem.
    Dorastając rówieśnicy, znajomi będą zadawali pytania o tatę …kim był, co robił?
    Macie to niesamowite szczęście, że możecie z dumą powiedzieć..to Grześ Krzyżanowski ..pilot motoparalotniowy.
    To, ze był a właściwie jest, bo dla nas zawsze” będzie” bardzo dobrym pilotem, że potrafi światowe motoparalotniarstwo wciągnąć na tak wysoki poziom, odkrywając nowe techniki latania, nikt nie ma wątpliwości , bo jego sukcesy mówią same za siebie….. ale przede wszystkim możecie być dumne z taty za to kim jest w naszych wspomnieniach poza lataniem.
    to facet z ogromną wyobraźnia, posiadający umiejętność pracy pod presją czasu, potrafiący rozwiązywać problemy “z marszu”….
    Wasz tata ma to “coś” czego się nie da kupić, ani wypracować. To się ma i już!!! to “Coś” co powoduję,ze ludzie wokół odnoszą się do niego z szacunkiem i słuchają z uwagą i nie dlatego że to mistrz świata,lecz dlatego że potrafi być przekonywujący, mówić z pasją i działać z fantazją. Myślę,że Grześ nie żałuje ani chwili ze swojego życia, bo było ono pełne emocji,fantazji miłości i szaleństwa tak pozytywnego którym zarażał innych…
    jeszcze jedna cecha go charakteryzowała… miał cywilną odwagę przyznawać się do błędów, jeśli już je popełnił. A to cecha pokazująca wielkość człowieka.To również mój serdeczny kumpel z którym rozumiemy się często bez słów …:)
    Bądźcie dumni z niego, bo żył pełnią życia. Jesteście dla niego całym światem i tak już pozostanie….

    Piloci Grupy Falco

  • Grzesiek był zajadły. Na wszystko. Na latanie też.
    Mówienie o Nim jako pilocie to tylko kawałek Jego historii. Widziałem jak dzieci wskakiwały Mu na kolana. Patrzyłem jak uśmiechał się wchodząc w kontakt. Bez znaczenia było czy z Małgosią, przyjaciółmi, kontrahentem biznesu, panią sprzedającą gazety. Zawsze było więcej niż wystarczająco.
    Pamiętam jak sprawdzał w Semonzo mocowanie spadochronu zapasowego. Skupienie. Namysł. Na pytanie “co robisz?” pojawiał się uśmiech i wyjaśnienie, i… powrót do swojego zajęcia.
    Pamiętam starty na “dywanach”. Ktoś spalił piąty raz z rzędu. Zlany potem wspinał się znowu na górę. Kto pomógł? Mistrz Świata.

    Marek Rożalski

  • Blue Sky Grzegor Krzyżanowski ….
    🙁

  • Joege krauss s.

    Que lamentable partida, pero de una u otra forma hay que seguir con la tarea
    que nos dejo el CAMPEON, las cuales estan expresadasa en las palabras de los que compartieron con el. Un sentido pesame a su familia y amigos.
    Paramoror Temuco Chile.

  • Monika Wąsik

    Grzesiu był naprawdę wspaniałym i życzliwym człowiekiem.Byliśmy sąsiadami, ale tak naprawdę poznałam lepiej Grzegorza kiedy robiłam mu zastrzyki kiedy chorował. Był bardzo sympatycznym, ciepłym i miłym facetem. Kiedy widział mnie na ulicy nigdy nie przechodził obojętnie. Miał w sobie niespotykaną charyzmę. Zawsze podziwiałam go kiedy latał nad naszym niebem, widać było że bardzo lubił ten sport.
    Kiedy dowiedziałam się o śmierci Grzesia nie mogłam w to uwierzyć- do tej pory w to niewierze. Będzie nam Grzesia i jego lotów bardzo brakowało. Żegnaj [*][*]
    Małgosiu najgłębsze wyrazy współczucia dla Ciebie i całej rodziny.

  • Jolanta i Michał Dziok

    Co można powiedzieć w obliczu takiej tragedii ? Każde słowo to będzie mało i nie odda tego co faktycznie człowiek czuje w duszy. W pamięci zostanie na zawsze.
    Poznaliśmy Grzesia bliżej, kiedy przyjechał do Rzeszowa podczas przygotowań córki Magdaleny przed wyjazdem Kadry Narodowej na Mistrzostwa Świata w Chinach. Od pierwszego spotkania ujął nas swoją pogodą ducha, ciepłem i skromnością. Słowa ,fajny gość, same cisnęły się na usta. Przez kolejne lata naszej znajomości tylko utwierdzał nas w tym, że jest prawdziwym przyjacielem z wielką pasją latania . Podczas naszych spotkań zawsze był pogodny, uśmiechnięty i zawsze bardzo ciepło z zaangażowaniem mówił o rodzinie z której był dumny. Po prostu człowiek „dusza”.

    Z wyrazami wielkiego żalu
    Jolanta i Michał Dziok

  • Michał

    Poznałem Grzegorza na mistrzostwach w Łomży. Byłem bardzo zielonym pilotem, i bardzo mi imponowały jego profesjonalizm w podejściu do latania. Ale jeszcze bardziej to, że był bardzo otwarty, przyjacielski, skromny i chętnie dzielił się tym co wie. Czytam teraz inne wpisy tutaj i bardzo żałuję, że nie będzie mi dane poznać go lepiej.
    Będzie Cię brakowało na niebie.

  • Magda Silberring

    Kochani, jesteśmy rodziną, więc nie będę pisała kiedy i jak poznałam Grzesia. Chcę napisać, że był cudownym człowiekiem, szwagrem, tatą i mężem. Nigdy nie zapomnę naszych wspólnych wakacji, Waszych przyjazdów do Krakowa i naszych wizyt u Was i boskich “syrek mierdziochów”. Grześ zawsze uśmiechnięty, żartujący, kochający życie i swoją rodzinę. To był człowiek, dla którego byliście najważniejsi, oddałby wszystko żebyście byli szczęśliwi. Wierzę i wiem, że pozostanie z Wami w każdym momencie, że będzie się Wami opiekował i nie zostawi Was samych. I mimo, że nie możemy z nim pogadać i pośmiać się to zawsze będziemy mieli go w naszych sercach, zawsze będzie obecny w Waszych oczach. I za każdym razem kiedy będziecie patrzeć w niebo, on tam będzie uśmiechał się do Was, bo Wasz tata był wspaniałym człowiekiem i kochał Was nad życie.

    Małgosiu, to straszna tragedia, ale wiem, że dasz sobie radę. Byliście najlepszym związkiem jaki kiedykolwiek wiedziałam. Daliście mi dużo siły kiedy byłam w rozsypce. Nigdy Wam za to nie podziękowałam. Teraz dziękuję.I chcę żebyś wiedziała, że jesteśmy tu wszyscy całym sercem z Tobą, o każdej porze, zawsze. Kochamy Was i ściskamy mocno.

    Magda

  • Karin Stachová, Czech PPG team

    Grzesiu,
    tak ciężko mi jest…

    Po raz pierwszy spotkaliśmy się w Polsce w 2011 roku. Każdy kto Cię zna, wie, jak charyzmatyczny jesteś. Jak bezinteresownie pomagałeś wszystkim dookoła.
    Nie znam na świecie lepszego człowieka niż Ty.

    Grzesiu, tak mi smutno…

    Każdego roku widzieliśmy się na zawodach… w Polsce, Czechach, Hiszpanii. Pamiętam, jak pierwszy raz przyjechałeś do Czech z Piotrem Dudkiem i Marcinem Krakowiakiem, pokazać czeskim pilotom polskie skrzydła Hadron i Nucleon. Śmialiśmy się wtedy, że Hadron w języku czeskim oznacza “Szmata”, pamiętasz? A teraz na skrzydłach Dudka lata cała czeska reprezentacja, w tym ja.

    Grzesiu, to tak bardzo mocno boli.

    Miałam wypadek na trajce, połamałam ramę. To Ty przyszedłeś i to naprawiłeś. Często dyskutowałeś ze mną o sterowaniu 2D, poświęcając swój czas i energię. Wreszcie mam 2D w moim Nucleonie. Zakładałeś je w upale na lotnisku w Jihlavie. Pamiętam to bardzo dobrze.
    Zapraszałeś mnie na trening do Radomia. Do tej pory nie udało mi się dojechać tych 500 km.
    A widzisz….
    Pojutrze do Ciebie do Radomia przyjadę.
    Pierwszy i ostatni raz!
    Ale nie tak to miało być!!!

    Grzesiu, nie wiem dlaczego musiałeś nas opuścić ale wiem dlaczego wszedłeś w życie każdego z nas. Żebysmy mieli okazję uwierzyć w uczciwość, odwagę, bohaterstwo, ale także skromność, pokorę …. i miłość.
    Kochamy Cię, nawet jeśli nie mówimy tego głośno. Za to jaki jesteś!!!

    Grzesiu, nigdy, NIGDY CIĘ NIE ZAPOMNĘ!!!

    Różo, Olku, Blanko, dzieci Krzyżaka – Wasz tata jest najlepszym pilotem i najbardziej niesamowitym człowiekiem na świecie. Dumnie noście jego imię, On też jest z Was bardzo dumny.
    Jeśli kiedyś w życiu, będziecie potrzebowały pomocy, znajdzie się człowiek, który Wam jej nie odmówi.

    Cześć Jego Pamięci

    (dziękuję za tłumaczenie Magdalena Kłoss)

  • AG

    Różyczko, Olku, Blanusiu.. – Moje serce rozdziera okropny żal i smutek :(:(..kiedy myślę o Waszym domu nasuwa mi się jedna myśl „Chciałabym żeby właśnie tak wyglądała moja rodzina, wymarzona rodzina..wzorowa rodzina..”. Emanowaliście niezwykłym szczęściem..
    Grzesio..bez pamięci zakochany w Małgosi- niezwykle dumny ze swojej żony.. Grzesio.. wpatrzony w Was jak w obrazek..zasypujący całusami ukochaną mamę Krysię, dający mądre rady swoim braciom, prawa ręka Taty. Boże jak On Was kochał. Kochał przeogromnie każdego członka Waszej rodziny- człowiek o wielkim sercu i pięknej duszy..
    Ostatnie słowa jakie usłyszałam od Grzesia to „Młoda jesteś mądrą dziewczyną, świat należy do Ciebie..nie zmarnuj życia..” – obiecuję Ci Grzesiu że nie zmarnuję ;(..

    Żegnaj ..[*]

  • Ania Rudnicka i Tomek Litwinek

    Poznaliśmy się przez wspólnych przyjaciół. Bardzo bliskich przyjaciół, którzy kiedyś poznali Małgosię i Grześka, co zaowocowało tak pięknym związkiem i trójką wspaniałych dzieci. Łączyła nas także wspólna lotnicza pasja i marzenia wspólnych lotów w przyszłości. Małgosia i Grzesiek zachwycali nas jako para po tylu wspólnych latach emanująca miłością do siebie i dzieci. Byli dla nas wzorem jak można budować związek na nieprzemijającym uczuciu, przyjaźni, poszanowaniu wzajemnych pasji, rodzicielstwie i radości życia. Charyzma Grześka sprawiała, że chciało się z Nim rozmawiać, przebywać, śledzić Jego zwycięstwa. Piękny uśmiech Małgosi był jeszcze większy, gdy patrzyła z dumą na męża. Takich Ich zapamiętamy.

  • Jiri Koudela

    It’s very difficulte to say something, when we lose friend.
    We competed against each other and we were good friends. Gresek gave me helpful information about flying and I am appreciative of it.
    My deapest condolence to Gresek family.
    Gresek, you will stay in my heart and mind and may your soul rest in peace.
    Jiri

  • Paradaro

    Poznałem Grześka na zawodach w Łomży.Wspólne konkurencje i spotkania przy wieczornym ognisku. Wiele osób już opisało co to był za człowiek, jakie budował relacje. Faktycznie w jego towarzystwie nie odczuwało się żadnego dystansu na jakimkolwiek polu. Jako że ostatnio zdystansowałem się od paralotniarstwa, śledziłem dokonania Grzesia i reszty kadry jako jego znajomy na fb. Połowiczne, ale z sukcesami tak przyjemnie się utożsamiać… Choć w życiu zaledwie się o Grzegorza otarłem, wiadomość o tragicznym wypadku mnie totalnie “wyskładała”. Wciąż kłębią mi się w głowie myśli: – dlaczego On ??? Taki spełniony… Grzesiu – wielki szacunek za to jakim byłeś człowiekiem i pilotem !!!!

  • Jest to z ciężkim sercem, w imieniu Chin pielęgnować pamięć o wybitnych polskich pilotów zespołu, Grzegorz PPG. Całą drogę!

    t is with a heavy heart, on behalf of China cherish the memory of outstanding Polish team paramotor pilots, Mr. Grzegorz. All the way!

    我怀着沉痛的心情,代表中国动力伞队缅怀优秀的波兰飞行员Grzegorz先生。一路走好!

    Moja gramatyka może być nie tak, ale nie czuję się źle! Do widzenia panu.

  • Ramon Morillas

    Querido Grzegorz, allí donde estés seguro que llevaras tu alegría y talento personal. Los que quedamos por aquí, te echaremos de menos en los campeonatos de Paramotor, que ya nunca serán igual sin tu presencia. El año pasado fuimos felices al verte ganar el campeonato del mundo de slalonmaría en Francia, vimos con que ilusión y ganas lo viviste. A tu esposa e hijos les deseo que tengan fuerza y comprensión para asimilar tu perdida, la vida nos da sorpresas, la muerte llega sin avisar y sin vuelta atrás.
    Adiós Amigo
    Ramon Morillas

  • Jurek Dachowski

    Mieszkam na przedmiesciach Chicago,latam z napedem i bez od wielu lat. Zaczynalo sie i lata na skrzydlach Dudka i na starej ale kochanej solowce.
    Dlatego tez sledzi sie rozwoj paralotniarstwa w Polsc ,podglada sie imprezy i zawody paralotniowe no i pilotow.ich osiagniecia ,sposub latania,pomysly czy rozne rozwiazania w sprzecie ktore poniekat przenoszone sa na nasz rynek.
    Jestem dumny z osiagniec konstruktorow i pilotow w Polsce ale szczegulnie
    z osiagniec Grzegorza ktory dzieki swojej osobowosci i pasji wniosl tak wiele w rozwoj swiatowego motoparalotniarstwa.Moja duma byla ogromna kiedy zobaczylem artykul o Grzegorzu w magazynie PARAMOTOR ktory zachowam na pamiatke.Nigdy osobiscie Grzegorza nie znalem ale czulem do niego wyjatkowa sympatie i lacznosc w spolnej pasji.

    Wielki szacunek dla wspanialego czlowieka i mistrza pilota!
    Czesc Jego Pamieci!
    Szczere wyrazy wspoczucia dla calej rodziny.

  • Dominika

    Grzesiek… Kurczę, myślałam, że spotkamy się niedługo na wspólnych Mistrzostwach… Po prostu szok, jak zawsze gdy odchodzi ktoś, kto jeszcze nie powinien.
    Każde wydarzenia, w których braliśmy akurat razem udział przypominają mi o ambitnym ale wesołym człowieku z diabelskim błyskiem i żartem w oku. Są tacy ludzie, których obecność po prostu mobilizuje innych i podwyższa im poprzeczkę, nie tylko sportowo. W moim odczuciu takim właśnie facetem byłeś.
    Dzieciaki, to za co szanowałam Waszego ojca, to również sposób w jaki o Was mówił… Jak tęsknił za Wami będąc daleko i chciał szybciej np.końca Olimpiady w Turynie, bo Róża powiedziała mu przez telefon “tatuś wracaj…” Pamiętam jaki był rozczulony, kiedy to mówił, na statku, gdzieś w Genui…
    Choć żadna to dla Was pociecha, to możecie mieć pewność, że Wasz ojciec długo żył będzie w pamięci wszystkich, ponieważ tak wielu miał przyjaciół!
    Bardzo mi przykro, że nie będę mogła uczestniczyć w pożegnaniu.
    Małgosiu…

  • Karol Cheda

    Był rok 2009. “Grzesiek Krzyżanowski – to jest człowiek który o lataniu z napędem wie wszystko. Zadzwoń do Niego, On Ci pomoże”. Tymi słowami zaczęła się moja znajomość z Grzesiem. Nasz wspólny kolega dał mi do Grzesia numer telefonu, abym poradził się, jaki napęd wybrać. Zadzwoniłem, rozmawialiśmy bardzo długo. Był zapracowanym człowiekiem, ale to było w Nim wspaniałe – nigdy nie odmawiał jeżeli ktoś potrzebował rady, pomocy. Na żywo poznaliśmy się na którejś Paragiełdzie, potem było wiele okazji do rozmów i spotkań. Grześ swoją energią i ciepłem mógłby obdzielić pół świata. Pamiętam dokładnie naszą ostatnią rozmowę – Dziękuję Ci za to! Byliśmy umówieni na wspólne latanie jesienią w naszym miasteczku, miał być przy tej okazji rodzinny piknik, niestety nie zrealizujemy tego planu. Nie mogę pogodzić się z tym co się stało. Grzesiu, jestem dumny, że mogłem Ciebie poznać. Teraz, pozostaje modlitwa i wspomnienia. Modlitwa za Twoją duszę i za Twoją Rodzinę, z której tak bardzo byłeś dumny i którą tak bardzo kochałeś.
    Do zobaczenia Grzesiu.

  • Wojtek Panas

    Grzesia poznałem na Mistrzostwach Polski w Chełmie w 2012 roku. Los tak wszystko poukładał, że dane mi było mieszkać z Grzesiem i innymi kolegami w jednym pokoju. Był dla mnie wtedy gwiazdą, oczywiście wiele słyszałem o nim wcześniej ale nie miałem okazji nigdy poznać. A były to moje pierwsze zawody. Czułem się tam jak żółtodziób bo i takim w zasadzie byłem lecz jego otwartość i równość z takimi „słabiakami’’ jak ja, przerosły moje najśmielsze oczekiwania, nigdy się nie wywyższał. Już pierwszego wieczoru w pokoju bolały nas buzie od śmiechu, potem wspólne rysowanie map i cenne wskazówki Grzesia. Nigdy nie zapomnę sytuacji gdy po mistrzostwach (które Grześ oczywiście wygrał) podszedł do mnie z uśmiechem, pogratulował i powiedział: „świetnie latałeś” mimo, że zająłem ostatnie lub przedostatnie miejsce. Była to dla mnie wystarczająca nagroda i ogromna motywacja. Nie wiem czy poznam jeszcze kiedyś takiego człowieka…, który uśmiechem, dwoma słowami i uściskiem dłoni potrafitak odmienić moje spojrzenie na latanie, na świat i tak zmotywować do pracy.
    Te zupełnie bezinteresowne gesty Grzesia w stosunku do mnie i innych najbardziej zapadły mi w pamięci, jak np. tydzień przed Mistrzostwami Polski w Radomiu, napisał krótko: „ jak będziesz miał czas to wpadaj w sobotę, będziemy latać w Piastowie” lub gdy już podczas mistrzostw stałem zakłopotany nad napędem bo brakowało mi jakiegoś klucza Grześ wyciągnął ze swojej przyczepy ze cztery skrzynki narzędzi i spędził z godzinę pomagając mi w naprawie. Nie wiem czy poznam jeszcze kiedyś takiego człowieka… Zawsze uśmiechnięty, zadziwiająco opanowany, życzliwy, otwarty, kochający tatuś i mąż, wspaniały syn. Kiedy wychodził na podium po kolejny medal ze śpiącą córeczką na ramionach, lub gdy razem z nią rozdawali kwiatki. Zawsze elegancki, nienagannie ubrany, stosownie do okazji, nie zapomnę jak z zapartym tchem oglądałem galę balu lotników gdzie Grześ z Marcinem odbierali nagrody dla najlepszych lotników. Nie wiem czy poznam jeszcze kiedyś takiego człowieka…
    Długo by można pisać o tym jakim wspaniałym człowiekiem jest Grześ, ile to osób „zaraził” uśmiechem, dobrym słowem, pozytywnym nastawieniem. Dla mnie byłeś, jesteś i pozostaniesz MISTRZEM NA ZAWSZE !!!
    Istnieje we mnie pewna obawa o naszą przyszłość, tak jak napisała Agata, co z nami będzie jeśli dziś ginie taki pilot jak Ty?
    Nic już nie będzie tak samo, już żadne zawody nie będą wyglądały jak do tej pory, będzie nam Ciebie brakować na każdym kroku, kto teraz poleci sprawdzić warunki abyśmy byli bezpieczni… ?
    Do zobaczenia Grzesiu w krainie zawsze idealnej pogody!

  • PiotrK

    Grzesiu, mój przyjacielu… tak bardzo mi już Ciebie brakuje, i ta świadomość mnie przeraża, że nie ma Cie już wsród nas. Spotkaliśmy się na wspólnej drodze jak chciałeś rozpocząć swą przygodę z parolotniarstwem. Pamiętam jak stawiałeś przy mnie pierwsze kroki, latałeś na moim skrzydle i pierwszy raz zleciałeś w Pińczowie nie mając nawet jeszcze ukończonego kursu. Pamiętam jak pierwszy raz stawiałeś skrzydło, jaki byłeś wtedy z tego zadowolony, szczęśliwy, pokochałeś to bardziej niż ja. Ale tak właśnie rodzą się mistrzowie i Ty stałeś się moim mistrzem, wzorem do naśladowania, ta siła, zaparcie, pot na treningach, chęć osiągnięcia celu musiało urodzić mistrza, którym byłeś, jesteś i pozostaniesz na Wieki Wieków Amen. Grzesiu, tęsknię…. i jeszcze nie raz sobie porozmawiamy

  • PiotrK

    Jeżeli ktoś posiada jakieś dane multimedialne Grzesia Krzyżanowskiego, prośba o przesłanie na link do http://grzegorz.artexit.pl/

  • Arkadiusz B.

    Bardzo chciałem spotkać się z Grześkiem, bo parę lat minęło od ostatniej rozmowy, ale nie zdążyłem .

    Teraz, jak nigdy przedtem, nabierają wyrazu słowa, które kiedyś usłyszałem:

    “Spieszmy się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą”

    Nasza znajomość zaczęła się dawno temu, właściwie bardzo dawno temu, ale pamiętam to jak wczoraj.

    Mój pierwszy kumpel z podstawówki, z którym wymieniliśmy się numerami telefonów (a wtedy telefon to było coś).

    Potem już zawsze wspieraliśmy się na wzajem w rożnych sytuacjach. Czasem trzeba było napisać klasówkę z matmy, a czasem kogoś zlać w imieniu młodszego brata Marcinka.

    Potem były wspólne komputery, CB radia, muzyka w samochodach, wakacje, ech to były czasy.

    Tak czy inaczej z Grześkiem nigdy nie było nudno, albo dobrze się bawiliśmy, albo byliśmy w tarapatach, ale jedno nigdy się nie zmieniło na Grześka zawsze można było liczyć.

    Potem nasze drogi rozeszły się, każdy założył swoja rodzinę, a “proza życia to przyjaźni kat”.

    Dziś pisząc te wspomnienia, nie mogę uwierzyć, że Grzegorza nie ma już wśród nas. Mam wrażenie, że jest to coś, co nie miało się stać.

    Pokładam nadzieje w Bogu, że miał On bardzo dobry powód, aby do tego dopuścić, że kiedyś wszyscy zrozumiemy, dlaczego zabranie Grzesia z ziemi, w tym momencie, było konieczne.

    Mam nadzieje, że kiedyś jeszcze się spotkamy z Grześkiem, gdzieś w przestworzach , dokończymy nasze nierozstrzygnięte dysputy.

    A tym czasem spoczywaj w pokoju stary kumplu.

    Arkadiusz B.

  • Grażka

    Poznałam Grzesia na Praktyku NLP. I z dzisiejszej perspektywy dziękuję Bogu, że postawił go na mojej drodze. Grześ nie miał warstw jak ogry ;)) … to była czysta, stuprocentowa szczerość, uczciwość, dobroć, troska, bezinteresowność, profesjonalizm, radość, entuzjazm i serce na dłoni. On naprawdę kochał ludzi i był im życzliwy. Wysoko postawił poprzeczkę, ale będę się starała choć trochę do niej doskoczyć :)) A jak będzie ciężko, to bez wahania poproszę Grzesia o pomoc i jestem pewna, że przyleci w czasie krótszym niż 8 sekund i wesprze … każdego, kto tylko będzie potrzebował … bo Grześ nie bał się dawać … nie trzeba było nawet prosić … on to wyczuwał / dostrzegał i był … żył tak pięknie, że jego życie nikogo nie pozostawiło obojętnym. Teraz czuję, że moim obowiązkiem jest wziąć tą dobrą cząstkę, którą on nas zachwycił i nieść ją dalej … będę się uśmiechać … będę się zachwycać każdym dniem i będę go wykorzystywać najlepiej jak potrafię, na maksa … w każdym spotkanym człowieku znajdę coś fajnego … i zawsze mi się będzie chciało chcieć. Grzesiu, dziękuję Ci, że pokazałeś mi, że to jest możliwe!
    Jeszcze „ps” – niestety nie mogłam uczestniczyć dzisiaj w pogrzebie Grzesia (wpadnę do Ciebie w przyszłym tygodniu :)), ale koło godz. 9.00 postanowiłam się za niego pomodlić kręcąc się bez celu po ogrodzie … i nagle zatrzymuje się samochód z naklejką motolotni i gość pyta o drogę do naprawiacza kosiarek, bo mu się napęd w motolotni zepsuł …. zbieg okoliczności? Nie sądzę … bo usłyszałam gdzieś z wysoka „Grażynka, dziękuję …” Ja Tobie też :))

  • Włodzimierz Skalik

    Nie znałem Grzegorza tak długo jak wielu z Was. Niemniej jednak to co wspólnie przeżyliśmy wystarczyło by na wieść o jego nagłej śmierci poczuć ścisk gardła i przeżyć szok niedowierzania.

    Tak wiele napisano o tym jak wspaniałym człowiekiem był Grzegorz. Trudno byłoby mi dodać coś więcej, coś nowego. Niemniej jednak chciałbym podzielić się refleksją, że to jakim Grzegorz był człowiekiem bardzo odróżnia go od wielu innych utytułowanych sportowców w tym sportowców lotniczych. To naprawdę jest niecodzienne aby osoby owiane sławą i którym powodzi się pod każdym względem były tak uczynne i tak szczerze kochające innych ludzi jak on.

    Jeśli już stała się ta tragedia to niech w ten szczególny sposób Grzegorz poruszy nasze serca i przemieni je na kształt jego serca. Spróbujmy tą jego miłość naśladować. To będzie największa dla niego nagroda. To jest najlepsza rzecz, którą możemy teraz uczynić.

    Proszę Was również o to byśmy w tym trudnym czasie trwali z najbliższymi Grzegorza, z Panią Małgorzatą, trójką dzieciaków, jego rodzicami. Swoją obecnością pomóżmy im odnaleźć się w tej smutnej rzeczywistości. Bądźmy gotowi nieść konieczną pomoc.

    Grzegorzu, niech Bóg przyjmie Cię do swojej chwały!

  • Maurycy Moes

    Wczoraj wróciłem z pogrzebu Grzesia i pomyslałem , że w emocjach nie będę nic pisał , że napisze na “spokojnie” dzisiaj . Po otwarciu strony Kadry PPG okazało się , że są setki wpisów z całego świata i właściwie wszystko zostało napisane . Zastanawiałem się co jeszcze mógłbym napisać na temat takiego Gościa , większość osób piszących wspomnienia o Grzesiu dużo częściej spotykała się z nim i jakby z urzędu mają możliwość i prawo pisania o nim. Ale z drugiej strony ja też mam jakies swoje wspomnienia związane z Grzesiem i może ktoś będzie chciał to przeczytać . Grzesia poznałem w 2009 roku w Turynie w trakcie Olimpiady Lotniczej (także rok wcześniej w trakcie eliminacji we Włoszech, ale wtedy mieliśmy za mało czasu na wspólne pogaduchy ). Grzegorz już wtedy był utytułowanym pilotem a ja psim swędem, jak mi sie wtedy wydawało, pojechałem startować w eksperymentanych konkurencjach pylonowych w klasie motolotni . Grześ z paralotniarzami z całego swiata latał w swoich konkurencjach na pylonach, my na motolotniach mieliśmy swoje wyścigi . Po prostu robiliśmy to co kochamy najbardziej i do tego świetnie się bawiliśmy spędzając całe dnie razem, podziwiając innych pilotów i rozmawiając między innymi na temat przyszłości sportu mikrolotowego na świecie . To wtedy oglądając wspólnie pół finał wyścigów motolotniowych chyba Anglików z Włochami Grzegorz odwrócił się do mnie i powiedział : Moryc ty sie lepiej przesiądź na paralotnie … Wybałuszyłem gały i mówie : co ty nie ma mowy , motolotnie są szybsze a ja, lubie prędkość,przecież wiesz ;na to Grześ …. No, właśnie, te wyścigi są niebezpieczne i zakażą wam startów w tych zawodach a za parę lat, to właśnie paralotnie zdominują konkurencje pylonowe,zobaczysz .Trzeba tylko zmniejszyć powierzchnie skrzydeł, tak jak u was w motolotniach.Popatrzyłem na niego, pokiwałem głową i tyle . I co się stało ? Juz w następnym roku nam zakazano latać na pylonach ,a do zawodów paralotniowych na stałe zaczęły wchodzić konkurencje pylonowe i co mnie samego najbardziej zdziwiło zacząłem latać na PPG , On to wszystko przewidział ::)) . Później jeszcze wiele razy rozmawialiśmy na tematy techniczne związane z wyscigami paralotniowymi i za każdym razem Grzegorz miał wizje , które w krótkim czasie realizował . Wydawało mi sie wtedy , ze to ja mam parę, żeby popchnąć coś do przodu ,ale przy nim można było jedynie dostać zadyszki .
    Jeszcze w trakcie WAG 2009 . Staliśy z Alkiem Dernbachem i patrzyliśmy jak Grzesiek wywija “hołubce” nad lotniskiem i o Alek do mnie mówi : chyba rzucę te motolotnie i przesiądę się na paralotnie , też bym chciał tak jak on wywijać 🙂 …….
    Pamiętam jak przyleciałem kiedyś do Radomia. Grześ ,był akurat z Małgosią i dziećmi pod hangarem motolotniowym , wiedziałem , że podoba mu się maszyna i chciałby się przelecieć . Obiecałem mu wtedy , że przy najbliższej okazji polatamy ……… to było jakieś cztery lata temu nigdy nie dotrzymałem obietnicy ,zawsze było coś ważniejszego , bardzo żałuję ,że tego nie zrobiłem myślałem sobie, że przecież mamy czas , mamy mnóstwo czasu – byłem w błedzie .
    Ostatni raz spotkałem Grzesia w poprzedni piątek w Radomiu , siedziałem sam w hangarze, gdzie chwile wcześniej Agata Kaczyńska miała wykład na temat wypadków w paralotniarstwie , podszedł ,usiadł koło mnie i powiedział, że udało mu sie przekroczyć 85 km/h na Snake’ u , miał ten swój błysk w oku , przypomniałem mu ,że przewidział to pare lat wcześniej, a ja wtedy mu nie wierzyłem , potem pochwalił sie , że kupił trajkę , zapytałem po co mu trajka, a Grześ na to : wiesz co, tak cały czas sam latam a tak może czasami Małgosie bym zabrał , ona zawsze siedzi na ziemi i czeka na mnie , fajnie by było razem polatać ……

    Maurycy Moes

  • alfonso redondo

    una gran perdida,se a ido un grandisimo piloto,pero seguro que donde esté,estará como un niño,haciendo pilonas y volando a tope 🙂

    se le echara de menos en las compes,no será lo mismo,fué un grandisimo trabajador y por eso consiguió el respeto de todo el mundo del vuelo,

    ese trabajo, es lo que hace grande,a los mas grandes

    un abrazo muy fuerte a la familia,sobre todo a sus hijos,padres y mujer,

    descanse en paz

    animo

    alfonso

  • Pascal Vallée

    Grzegorz, tu étais mon coéquipier chez Dudek Paragliders, et indirectement nous avons travaillés ensemble, même si nous ne parlions pas la même langue il était facile de se comprendre car nous partagions la même passion, je suis fier de t’avoir côtoyé. Tu étais un athlète travailleur et respecté, tu avais la passion du détail et de l’entrainement et ton titre de champion du monde n’a été qu’une juste récompense.

    La mort arrive sans prévenir et laisse le chagrin à ceux qui restent. Nous avons le devoir de continuer à vivre, à avancer. Évidement sans toi ce ne sera plus comme avant, je garderais en mémoire l’optimisme et la détermination qui te caractérisait.

    RIP Grzegorz

  • Ruda

    Przyjacielu….zawsze będziesz w naszych sercach…

    http://www.youtube.com/watch?v=HZ8qBioPlHE

    Grzesiu! Ty nawet pogrzeb miałeś wspaniały! Cały Ty! Wszystko profesjonalnie i perfekcyjnie, jak zawsze.
    Tylu przyjaciół, kolegów, znajomych, rodzina….czy wiesz ze policja ruchem kierowała? Pewnie wiesz…bo wszystko widziałeś…

    Ciężkie chwile, okropne chwile, cierpienia, bólu, łez….kiedy to patrzyliśmy wszyscy na Twoja rodzinę….serca nam pękały…Kiedy patrzyliśmy na Twój uśmiech na zdjęciu….serca nam pękały…Trumna, kwiaty….przecież to niemożliwe…

    Tylu księży z różnych parafii, nawet oni chcieli być przy Tobie by oddać ostatnia posługę. Kiedy ksiądz mówi o Tobie, drży mu głos. Jakim byłeś/jesteś człowiekiem, że wzbudzasz takie emocje?
    Twoje dobro, którym się dzieliłeś, spowodowało ze wszyscy musieliśmy być z Tobą w tym dniu. Ci którzy nie mogli dotrzeć, zapewne cierpią podwójnie.
    Sztandary, biało-czerwona flaga, dźwięk trąbki, setki ludzi…jakże wszystkich przyciągało do Ciebie. Słowa pieśni mówią że nie trzeba płakać, nie trzeba się smucić…

    Nie dało się Grzesiu. Wszyscy czuliśmy to samo. Żal i smutek. Dlaczego Ty? Dlaczego teraz? My nadal potrzebujemy Twojego uśmiechu, Twojego błysku w oku, Twoich porad, dowcipów, Twojej zaraźliwej chęci życia! Twojej przyjaźni.
    Przemowa…jakże ujmująca, zwłaszcza ze głos załamywał się co chwile…nie wiem jak pan to wytrzymał panie Adamie…ja nie dałam rady….

    Co powiedzieć, jak pocieszyć, nie dodać bólu…nie da się! Te wszystkie twarze, w każdej gościł smutek w oczach, w sercu….jest coraz gorzej, dzień nostalgii, wspomnień, wyciszenia…a przecież ja ciągle gadam…

    Bóg zabiera wcześnie…tych najlepszych…a zostawia tych, którzy muszą się jeszcze nauczyć żyć. My musimy.
    Żyłeś szybko, mocno, dokładnie. To nie ilość przeżytych lat się liczy ale jakość tych przeżytych lat – mówił ksiądz…
    Patrząc na Twoje życie rodzinne, zawodowe, uczestnicząc w różnych wydarzeniach Twojego życia, przebywając z Tobą a także czytając wszystkie te piękne słowa tych którzy piszą tu dla Ciebie i Twojej rodziny, nadal dajesz nam szkole i lekcje. Jak żyć aby być szczęśliwym i szczęśliwie przeżyć swoje życie.
    Myślę że wszyscy odebraliśmy naukę, od Ciebie Przyjacielu.

    Za ten szacunek, tą miłość do świata, to dobro które nam dałeś, odwdzięczymy się tym samym.
    Twoja rodzina to wielki wzór dla nas wszystkich. Wasza miłość, wasze szczęście, uśmiechy na Twojej twarzy, na twarzy Małgosi, na twarzach Waszych dzieci….tacy jesteście, szczęśliwi.
    Grażynka napisała że będzie zmieniać swoje życie, na uśmiech, na dawanie, na pomaganie. Nie tylko ona…

    Pamiętam jak dziś, jak uśmiechnięty, zadowolony przyjechał dosłownie na chwilę do mnie do pracy i przywiózł malutką Blankę. Spójrz…kolejne moje słoneczko. Już trzecie, nie przegonisz mnie – śmiał się. Przegonić nie przegoniłam ale dogoniłam 😉
    Kiedyś latał nad działką – mamooo słyszę – temu panu się chyba coś zepsuło….bo ląduje na naszej trawie….biegnę na łąkę – co się stało?! A nic – wpadłem na kawę 😉 Ciągle zaskakiwał…
    Pije kawę w kuchni – sms – wyjrzyj przez okno to ci pomacham 😉 Kto wisi za oknem? Chyba wszyscy wiemy.
    Grzesiu jak ty miałeś czas aby obdzielać nas wszystkich swoja osobą? Czy to możliwe?

    Pozwolę sobie zacytować na koniec wypowiedź pana Adama:

    “Grzesiu, jak znajdziesz wolną chwilę to proszę Cię zadzwoń. Przecież zawsze oddzwaniałeś.”

    Właśnie taki był….

    A dzisiaj już ze wiem ze tam w górze, czeka na mnie jeszcze Ktoś. Mój przyjaciel. Do zobaczenia Grzesiu.

  • Arturas and Jurgis Smarlovskis

    Grzegorz was very inspiring person, true profesional of this sport and i feel privileged i had a chance to know him and was able to compete with him. Its a huge loss for all paramotors community, Polish PPG team and of course to his family. We share our sincere compassion. Memory of Grzegorz will live forever, because now he is a legend.

  • Kasia i Marcin Suwała

    PRAWDZIWYCH PRZYJACIÓŁ POZNAJE SIĘ W BIEDZIE – taki właśnie był Grzegorz! Mało kto ma to szczęście by mieć takiego szefa jakim on był, niewielu potrafiłoby powiedzieć:
    ” Jesteśmy nie tylko po to, by dawać wam pracę, jesteśmy również po to, by wam pomagać i wspierać was w trudnych sytuacjach”
    To nie były puste słowa, jak mówił tak też czynił. Bardzo nam pomógł w momencie gdy życie nie oszczędzało nam kłopotów. Dziękujemy Grzesiu!

  • Tomasz Surma

    Minął tydzień od wypadku Grześka, ale przez cały ten czas ciężko mi było zebrać siły i myśli do napisania czegokolwiek, bo …

    Nigdy wcześniej nie uczestniczyłem osobiście w tak bardzo smutnej i przejmującej uroczystości żałobnej i mam nadzieję, że już nigdy więcej nie będę.
    Na pogrzebie Grześka, przekonałem się o tym jak bezradni jesteśmy w obliczu ludzkiej tragedii. Czułem jednak ogromną wrażliwość u Wszystkich obecnych. Łzy mniej lub bardziej skrywane, załamujące się głosy albo wymowne milczenie, wszechobecny smutek i żal, homilia, pieśni żałobne i przeszywające smutkiem dźwięki trąbki czy skrzypiec – to wszystko sprawiło, że pożegnanie Grześka było dla mnie ogromnym przeżyciem. Czemu? Nie byliśmy przecież przyjaciółmi. Znałem go tylko z naszych zawodów paralotniowych i spotkań im towarzyszących. Jednak ta znajomość, mimo że krotka i powierzchowna, była serdeczna i pełna pozytywnej energii, którą On zawsze roztaczał. Grzesiek był wrażliwy i dostrzegał potrzeby innych. Niepozorny facet, który miał wielkie i szlachetne serce. Gotów się dzielić chyba wszystkim co miał i na co tak ciężko pracował. Miałem wrażenie, że wszystko ma idealnie zaplanowane i poukładane, że na wszystkim się zna. Wszystko robił szybko i skrupulatnie, precyzyjnie – jak automat. Ciągle był w ruchu i nie tracił czasu. Nie wiedziałem skąd On czerpie energię. Jego świat nie kończył się na Jego “ego” – wręcz odwrotnie. Czuł się odpowiedzialny za nas Wszystkich.
    Kibicowałem mu wielokrotnie w jego sportowych zmaganiach. Wielokrotnie też podziwiałem. Kiedy wygrywał robił to z klasą a jeszcze większą klasę pokazywał kiedy to Jego jako Mistrza ktoś pokonał. To dzięki Niemu – “Krzyżakowi” – nasza świadomość i umiejętności w lataniu bardzo ewoluowały. To Krzyżak jest filarem spektakularnych i historycznych zwycięstw Polskich Motoparlotniarzy. To Jego sukcesy napawają nas dumą i radością i trwale zapisały się w kronikach tego sportu..
    Przecierał szlaki ryzykując wiele. Żałuję że nas do tego przyzwyczaił tak bardzo a tym samym uśpił naszą czujność. Za swoje poświęcenie i nieustanne poszukiwanie zapłacił najwyższą cenę.
    Grzesiek, napisał swoim życiem piękną historię, niestety z nagłym i niespodziewanym zakończeniem – zdaniem jednych tragicznym a innych mistycznym – dostępnym tylko dla wybrańców.
    Był naprawdę wyjątkowy. Dzisiaj trudno ocenić jak wiele mu zawdzięczamy.
    Ufam, że to co się stało ma jakiś głębszy sens i zaowocuje czymś wyjątkowym nawet, jeśli teraz ciężko to sobie wyobrazić.

    Na nas wszystkich spoczywa obowiązek pielęgnowania pamięci o Grześku i przykładu jaki nam po sobie zostawia. Na nas też, spoczywa obowiązek troski o jego bliskich którzy nie mają prawa czuć się samotnie wśród nas – jest nas zbyt wielu. To dzięki Nim, Grzesiek był z nami i dokonywał tego wszystkiego.
    Jemu i Jego Bliskim – jesteśmy winni Pamięć, Wdzięczność i Pomoc ilekroć o nią poproszą.
    On zdał swój egzamin – teraz My !

    Dzieciaki, Małgosiu …
    Z Waszego powodu ta tragedia przybiera jeszcze większy i trudniejszy do zaakceptowania rozmiar. W duchu, nie mogę uwolnić się od pytania: czemu na Was spada taki ciężar ? I… Nie znajduję odpowiedzi. Nie rozumiem tego co się stało.. Jestem jednak pewny, że mimo ogromnego bólu i smutku, macie prawo do dumy z Waszego Taty, Męża, a kiedyś ….
    Kiedyś się wszyscy z Nim spotkamy..

  • Iwona

    Grzesiu widzę Cię uśmiechniętego z błyskiem w oku … i takiego Cię będę pamiętała…

    Może nie byłam Ci tak bliska jak inni, jestem tylko przyjaciółką Twojej Małgosi, Ty byłeś i jesteś jej częścią i jedynie mogę sobie wyobrazić jej ból…
    Pustkę jaką zostawiłeś odchodząc nie potrafię opisać, każde słowo nie wyrazi mego smutku i żalu…żalu że tyle się już nie wydarzy…

    Iwonak